STANISŁAW GOŁUZD

Plut. Stanisław Gołuzd, funkcjonariusz Policji Państwowej; 11 Batalion Saperów Kolejowych.

11 lipca 1940 r. z obozu internowanych w Litwie, z majątku Wojtkuszki, pow. wiłkomierski, zostałem wraz z innymi kolegami, tj. policją, żandarmerią, Strażą Graniczną i wojskowymi wywieziony przez NKWD-zistów w zamkniętych wagonach do ZSRR, do obozu w Kozielsku. Droga przejazdu była ciężka, gdyż w wagonach towarowych jechało nas po 46 osób, a wskutek panującego upału brakło powietrza i wody. Po drodze wojskowych oddzielono do obozu w Juchnowie, zaś resztę przewieziono do obozu w Kozielsku. W obozie tym przebywało ok. czterech tysięcy Polaków: oficerowie wojska i policji, policjanci, żandarmeria i Straż Graniczna, przewiezieni z obozów internowanych z Litwy i Łotwy.

Warunki przebywania w obozie znośne, praca w obrębie obozu, wyżywienie możliwe, mieszkalne budynki klasztorne i cztery cerkwie, w których były urządzone prycze. Higiena dostateczna. Opieka lekarska dobra, sprawowali ją lekarze Polacy spośród internowanych. Śmiertelność mała. Stosunek NKWD-zistów do Polaków wrogi, który się wykazał w przeprowadzanych badaniach w porze nocnej każdego z internowanych kilkakrotnie, czym spowodowali ogólne przygnębienie, a nawet dwóch spośród internowanych popełniło samobójstwo. Nazwisk ich nie pamiętam.

Łączność z rodziną pozostałą w pow. święciańskim, woj. wileńskiego, miałem jeden raz w lutym 1941 r. i od tego czasu nie miałem żadnej wiadomości. 15 maja 1941 r. wraz z innymi kolegami z obozu w Kozielsku pierwszym transportem zostaliśmy wywiezieni w zamkniętych wagonach towarowych do portu w Murmańsku, a stamtąd 5 czerwca okrętem wywieziono nas na Półwysep Kolski. Życie tam było bardzo złe. Z początku, zanim zbudowano namioty, spaliśmy pod gołym niebem, przemoczeni deszczem ze śniegiem. Wyżywienie marne, a po 22 czerwca 1941 r., po rozpoczęciu się wojny Niemca z Sowietami, były takie dni, żeśmy otrzymywali dziennie po 85 g chleba i dwa razy dziennie zupy owsianej z rybami. Praca codzienna bez świąt trwała [po] 12 godzin, pracowaliśmy na dwie zmiany przy budowie lotniska i drogi. Pracowało ok. czterech i pół tysiąca Polaków.

Pomoc lekarska słaba. Brak lekarstw. Warunki higieniczne złe – brak łaźni, baraki pobudowano na błocie, spano bez prycz, na darninie i trawie ułożonej na błocie. Klimat zimny, silne wiatry północne z deszczem, od którego skóra pękała na twarzy i rękach.

11 lipca 1941 r. w nocy o godz. 1.00 zdjęto wszystkich Polaków z pracy, a 14 lipca załadowano na okręt i przewieźli nas do portu w Archangielsku. Tam nas załadowano do wagonów towarowych i przewieziono do Suzdala, gdzie nas umieszczono w zabudowaniach klasztoru. Warunki wyżywienia, mieszkaniowe, higiena i opieka lekarska – znośne.

24 sierpnia 1941 r., po amnestii, w Suzdalu wstąpiłem do nowo tworzonej armii polskiej i 5 września wraz z innymi opuściłem obóz w Suzdalu. We Włodzimierzu załadowano nas na pociąg, którym przybyliśmy do Tatiszczewa, do miejsca tworzenia 5 armii [Dywizji] Piechoty.

Miejsce postoju, 2 marca 1943 r.