ANNA NIESŁUCHOWSKA

Wrocław, 13 grudnia 1945 r. Sędzia śledczy F. Różycki w obecności stron przesłuchał niżej wymienioną w charakterze świadka. Świadek została uprzedzona o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o znaczeniu przysięgi. Sędzia odebrał przysięgę, po czym świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Anna Niesłuchowska
Data urodzenia 12 marca 1911 r.
Imiona rodziców Czesław i Helena
Miejsce zamieszkania obecne Wrocław, ul. Konopnickiej 27
Miejsce zamieszkania ostatnie (w kraju) Warszawa, ul. Marszałkowska 31
Zajęcie właścicielka sklepu
Wyznanie rzymskokatolickie
Narodowość polska
Karalność niekarana
Stosunek do stron bez przeszkód

Ja sama w czasie powstania w Warszawie nie widziałam okrucieństw popełnianych przez Niemców w aptece Anca na rogu ul. Marszałkowskiej 21 i Oleandrów. W sprawie tej czytałam list otwarty Marka Korganowa, zamieszczony w wychodzącym w Krakowie „Dzienniku Polskim” z lipca 1945 roku. Kopię tego listu złożyłam w Polskim Czerwonym Krzyżu w Warszawie, ul. Piusa 24. W lutym bieżącego roku podczas bytności w Warszawie widziałam sama w tej aptece na gruzach piwnicy zwęglone części ciał dwu lub trzech osób: czaszki, klatkę piersiową ze szczątkami mięśni i ubrania męskiego; kilka kapeluszy męskich podniosłam i widziałam, że były one przestrzelone. Wewnątrz jednego kapelusza widziałam resztki blond włosów ze szczątkami upieczonej skóry. Nadto widziałam tam kilka sztuk butów męskich nie stanowiących pary. Rozmawiałam w tej sprawie z Łukawskim, imienia nie znam, pracownikiem parafii rzymskokatolickiej Zbawiciela (Warszawa, ul. Mokotowska 13), który oświadczył mi, że w piwnicy tej apteki widział pełno męskich trupów zwęglonych, które jego zdaniem można by zidentyfikować. Ciała te zostały pochowane w trzech zbiorowych mogiłach w alei Piłsudskiego w pierwszej połowie lutego br. W lipcu tego roku widziałam w tejże aptece pod posadzką kręgi ludzkie, żebra, piszczel z podwiązką męską i parę butów.

W sierpniu zeszłego roku w czasie powstania warszawskiego na odcinku Marszałkowskiej od placu Zbawiciela do Koszykowej dawał się odczuć silny zapach palonych ciał ludzkich. Dochodziłam piwnicami do spalonego mego domu na Marszałkowskiej 31, gdzie zapach ten był jeszcze silniejszy. Źródła, skąd pochodził zapach, nie mogłam ustalić, w każdym razie pochodził on z części miasta, zajętej przez Niemców.

Zeznałam wszystko. Odczytano.