Warszawa, 8 marca 1946 r. Członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Warszawie, sędzia Halina Wereńko, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Uprzedzony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o treści art. 107 i 115 kpk
Świadek zeznał, co następuje:
Imię i nazwisko | Stanisław Pętlak |
Imiona rodziców | Adam i Katarzyna |
Data urodzenia | 14 października 1900 r. w Pilaszkowie |
Miejsce zamieszkania | ul. Chłodna 126 m. 4 |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Wykształcenie | analfabeta, umie się podpisać |
Zawód | pracownik Zakładu Oczyszczania Miasta (zatrudniony ul. Twarda 64) |
W czasie powstania warszawskiego mieszkałem przy ul. Wolskiej 129, w domu Hankiewicza, położonym naprzeciwko Parku Sowińskiego. W domu naszym mieszkało 236 lokatorów z rodzinami. Przed powstaniem obliczono, iż przebywało tam około trzy tysiące osób.
Z naszego domu akcja powstańcza nie była prowadzona, 4 i 5 sierpnia walki toczyły się daleko od nas.
5 sierpnia o godz. 9.40 przebywałem na drugim piętrze w swoim mieszkaniu, którego okna wychodziły na ulicę Prądzyńskiego. Zobaczyłem, iż z XXI Komisariatu przy ul. Wolskiej żołnierze niemieccy (o ile mogłem z tej odległości zorientować się, z formacji SS) wyprowadzili grupę ponad stu policjantów granatowej policji trzymających ręce podniesione do góry. Żołnierze grupę policjantów podprowadzili pod wał koło cerkwi prawosławnej i tu ich rozstrzelali.
Widząc egzekucję, chciałem wraz z rodziną uciekać z domu, lecz okazało się, że jest już obstawiony przez SS-manów i Ukraińców. Posłyszałem krzyki wzywające, by ludność opuściła mieszkania. Zaledwie zdążyłem wyjść z domu wraz z rodziną, gdy żołnierze zaczęli rzucać granaty do mieszkań, powodując pożar. Znalazłem się w grupie mieszkańców naszego domu razem z żoną Sabiną (lat 36) i synami Stefanem (lat 19), Ryszardem (lat 14), Kazimierzem (lat 4), Januszem (lat 3) i Henrykiem (lat 11, żyjącym) oraz córkami Marią (lat 13) i Hanką (lat 9). Oddzielono grupę mężczyzn od kobiet z dziećmi i grupy skierowano pod siatkę stanowiącą ogrodzenie Parku Sowińskiego.
Stanęliśmy, kobiety koło bramy do Parku, bliżej ulicy Elekcyjnej mężczyźni. Żołnierze zaczęli do nas strzelać z karabinów maszynowych od strony ul. Ordona. Karabiny z miejsca egzekucji nie były widoczne. Przy pierwszej salwie rzuciłem się do ucieczki, przeskoczyłem siatkę i upadłem w pokrzywy po wewnętrznej stronie Parku, nie będąc rannym.
Leżąc, widziałem, jak inni mieszkańcy naszego domu padali po salwach, jak żołnierz wyrwał z rąk młodej matki niemowlę, ją zastrzelił, a dziecko cisnął na szyny tramwajowe.
Gdy salwy ucichły widziałem, jak żołnierze (Ukraińcy i zdaje się, że widziałem tam również SS-manów) chodzili między leżącymi, dobijając jeszcze żyjących strzałami z rewolweru.
Po krótkiej przerwie przeprowadzono pod siatkę ogradzającą Park Sowińskiego grupę kobiet z dziećmi i mężczyzn z domu magistrackiego (narożny) Wolska numer 132 i Elekcyjna 1/3.
Później salwy bliższe i dalsze słyszałem cały dzień, pod siatkę doprowadzano kolejne grupy mężczyzn, kobiet i dzieci, lecz ile osób, a także ile razy grupy doprowadzono, nie umiem określić.
Wieczorem widziałem, iż grupa mężczyzn z ludności cywilnej zaczęła znosić zwłoki z miejsca egzekucji na skwer w Parku. Tego dnia znoszenie zwłok nie zostało ukończone.
Nie widziałem, jak zwłoki palono. Około północy, pełzając, dostałem się na teren cmentarza prawosławnego, a stąd poszedłem do Jelonek.
Razem ze mną uciekł z Parku mieszkaniec domu Grabowskiej (ul. Wolska 105), którego nazwiska nie znam. Wiem, iż mieszka przy ul. Bema, zatrudniony jest w Milicji Obywatelskiej.
Z mieszkańców naszego domu ocalał po egzekucji Pachalski, właściciel sklepu spożywczego (obecnie zam. w Błoniu czy Ożarowie), Władek Maliszewski (mały chłopiec, obecnie zam. w Mszczonowie u rodziny Maliszewskich) i mały syn akuszerki (nazwiska nie znam), mały syn Stanika (obecnego adresu nie znam) i mój syn, 11-letni wtedy Henryk, którego odnalazłem w 1945 roku.
Widziałem, jak padli w czasie salw: administrator naszego domu Świderski z żoną, małżonkowie Stanin z dzieckiem, Władysław Maliszewski z żoną i trzema córkami. Innych nazwisk rozstrzelanych nie znam.
Na tym protokół zakończono i odczytano.