STANISŁAWA GRANAT

Warszawa, [brak daty dziennej] listopada 1949 r. Mgr Irena Skonieczna, działając jako członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, przesłuchała niżej wymienioną osobę, która zeznała, co następuje:


Nazwisko i imię Stanisława Granat z d. Daszkowska
Data i miejsce urodzenia 30 marca 1891 r., Warszawa
Imiona rodziców Piotr i Agata z d. Kryst
Zawód ojca lakiernik
Przynależność państwowa i narodowość polska
Wyznanie rzymskokatolickie
Wykształcenie szkoła powszechna, 3 klasy
Zawód bieliźniarka
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Czerniakowska 150 m. 12
Karalność niekarana

Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w domu przy ul. Czerniakowskiej 150. Do 14 września 1944 roku teren ten zajęty był przez powstańców.

14 września przed południem Niemcy, wydaje mi się, że wojsko w zielonych mundurach, zajęli nasz teren. Około 12.00 zaczęli wyprowadzać z naszego domu mieszkańców. W naszej piwnicy znajdowali się ludzie ze spalonych już poprzednio niektórych domów przy ul. Czerniakowskiej i Mącznej. W liczbie około 400, a może więcej osób, zostaliśmy przeprowadzeni przez Niemców ruinami na ul. Solec. Przy wychodzeniu z piwnic obrabowali nas ze wszystkich kosztowności.

Słyszałam, że jedną mieszkankę naszego domu Niemiec spoliczkował za to, że w torebce jej znalazł ukryty zegarek. Mojemu bratu, Bronisławowi Daszkowskiemu, zabrali nie tylko zegarek i zapalniczkę, ale nawet sweter. Niemcy poprowadzili nas ul. Czerniakowską w stronę Agrykoli.

Przy Porcie Czerniakowskim dowiedzieliśmy się, że Niemcy odłączyli od żony niejakiego Stanisława Wielkorskiego, pracownika EKD, który szedł w czapce służbowej. Podobno, jak później dowiedziałam się, Wielkorski został w porcie rozstrzelany.

Agrykolą doszliśmy do al. Szucha, gdzie staliśmy może dwie godziny. Następnie we wciąż wzrastającym tłumie poszliśmy przez plac Unii, Puławską – zdaje się – Rakowiecką, jakimś polem do kościoła św. Wojciecha przy ul. Wolskiej. Tu przenocowaliśmy, a następnego dnia zostaliśmy przewiezieni do Pruszkowa.

Z kościoła wolskiego wielu mężczyzn, z naszej grupy także, zostało wziętych na roboty. Dalszych ich losów nie znam.

Na tym protokół zakończono i odczytano.