Warszawa, 15 marca 1949 r. Członek Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Warszawie, sędzia Halina Wereńko, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań i o obowiązku mówienia prawdy świadek zeznał, co następuje:
Imię i nazwisko | Jan Masiak |
Data i miejsce urodzenia | 2 grudnia 1896 r., Powsin, gm. Wilanów |
Imiona rodziców | Jan i Małgorzata z Matyjasiaków |
Zawód ojca | rolnik, 9 mórg |
Przynależność państwowa i narodowość | polska |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Wykształcenie | trzy klasy szkoły powszechnej |
Zawód | handlowiec (sklep własny) |
Miejsce zamieszkania | Warszawa, ul. Olesińska 8 m. 2 |
Karalność | niekarany |
Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w moim domu przy ul. Olesińskiej 8. W dniu 1 sierpnia 1944 roku powstańcy opanowali całą ulicę Olesińską. Widziałem, że tego dnia powstańcy gromadzili się przy domach nr 5 i 7, a z domu przy Puławskiej 51 ostrzeliwali ich Niemcy. 2 sierpnia około godziny dziesiątej rano z Puławskiej przyszedł na Olesińską oddziałek pięciu – o ile pamiętam – żołnierzy niemieckich. Podpalili domy Olesińska nr 1 i 2, po czym zatrzymali się przed domem nr 5, wybili szybę w zakładzie fryzjerskim, wrzucili tam i do jednego z mieszkań granaty, następnie przeszli pod dom nr 7, dobijali się do lokalu cukierni, później przeszli pod dom nr 9, gdzie w jednym z mieszkań zabili mężczyznę i ranili trzy osoby – było to w mieszkaniu Sobolewskich, na parterze. Powstańców w tym czasie na Olesińskiej nie było i Niemcy nie natrafili na opór, po czym wycofali się na Puławską.
W następnych dniach powstańców na Olesińskiej nie widziałem, jednak słychać było odgłosy strzałów.
4 sierpnia około godziny czternastej na ulicę Olesińską przyszedł oddział żołnierzy niemieckich, sądząc z mowy przeważnie Ukraińców. Obstawili Olesińską, jak widziałem aż do numeru 14, następnie zaczęli wyprowadzać mieszkańców począwszy od numeru 8, gdzie zamieszkiwałem. Pod numerami 1 i 2, po spaleniu tych domów 2 sierpnia, ludności nie było – uciekła. Spod 4 i 6 ludność nie została wyprowadzona, Niemcy jak słyszałem rzucali tam granaty i zabili kilka osób. Z mieszkańców pod nr. 4 ocalał m.in. Henryk Stankiewicz (zam. obecnie w Raszynie, gmina Falenty). Ludność z domów nr 8, 10, 12 oficyny 14, 9, 11 i 13 została wyprowadzona na ulicę i spędzona do piwnic i suteren pod numerem 5, a kiedy już nie było tam miejsca, do piwnic pod 7. Znalazłem się w piwnicy pod numerem 5. W piwnicy i suterenie, łącznie z mieszkańcami tego domu, mogło się znajdować około 500 osób. Było ciasno. Niemcy z korytarza rzucili do piwnicy, w której byłem, granat, który rozerwał się blisko mnie. Usłyszałem krzyki, jęki, sam byłem lekko ranny w czoło. Później dowiedziałem się, że żołnierze niemieccy do sutereny pod numerem 5 rzucili od podwórza kilka granatów. Ludzie z sutereny uciekali stamtąd po rozerwaniu krat okiennych na podwórze, gdzie ginęli od strzałów. W pewnej chwili nastąpił wstrząs i zostałem zasypany węglem i drzewem. Później, po odgrzebaniu, zorientowałem się, iż dom się zawalił do pierwszego piętra wskutek wybuchu miny podłożonej nad sutereną. Później widziałem również, iż w zakładzie fryzjerskim nad piwnicą nr 5 była podłożona druga mina (talerzowa), która jednak nie wybuchła. (Przed 4 sierpnia miny nie były założone). Minę, która nie wybuchła, przekazałem sam po paru dniach powstańcom. Wskutek zawalenia się domu w gruzach znalazło śmierć wiele osób, wiele było żywcem zasypanych. Ja i inni, którzy ocaleli, mniej więcej po tygodniu pochowaliśmy zwłoki, które można było wydobyć – było ich około 50 – w dwóch mogiłach w ogródku. W 1945 roku wiosną PCK przeprowadził na tym terenie ekshumację.
Ile zwłok zostało wydobytych, nie wiem.
W czasie powstania chodziłem do piwnic pod nr 7 przy Olesińskiej po wodę i stąd wiem, że Niemcy spalili ten dom 4 sierpnia – obrzucili granatami ludność przebywającą w nim. Razem z innymi chodzącymi po wodę widziałem tam zwęglone szczątki około 20 osób.
Do 19 sierpnia przebywałem przy Olesińskiej pod numerem 5. W domu naszym było wielu chorych i rannych. Czasami przechodzili przez nasz teren powstańcy, którzy mieli swą kwaterę przy ul. Grażyny 22. Niemcy do nas nie przychodzili, ale ostrzeliwali naszą ulicę od strony Puławskiej.
Na tym protokół zakończono i odczytano.