Warszawa, 20 kwietnia 1949 r. Członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, mgr Norbert Szuman przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań świadek zeznał, co następuje:
Imię i nazwisko | Franciszek Obstawski |
Data i miejsce urodzenia | 27 września 1904 r. w Warszawie |
Imiona rodziców | Józef i Maria z d. Galbarczyk |
Zawód ojca | cieśla |
Przynależność państwowa i narodowość | polska |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Wykształcenie | szkoła powszechna |
Zawód | woźny |
Miejsce zamieszkania | Warszawa, ul. Poznańska 11 m. 43 |
Karalność | nie |
Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w moim mieszkaniu przy ul. Puławskiej 73/75 przy rogu Boryszewskiej. Przez pierwsze dni powstania panował na tym terenie, opanowanym przez powstańców, względny spokój, z tym, że rejon naszego domu był stale ostrzeliwany.
3 sierpnia około godziny siedemnastej, kiedy znajdowałem się w swym mieszkaniu na pierwszym piętrze, wychodzącym na ulicę Puławską, zauważyłem, że pokazał się od strony ul. Belgijskiej czołg niemiecki, który stanął po parzystej stronie Puławskiej, mniej więcej na wprost naszego domu. Cały odcinek parzystej strony ul. Puławskiej był obstawiony przez Niemców. Widziałem, że żołnierze wyprowadzili z domów mieszkańców, widziałem też, że do ludzi tych strzelali, zauważyłem padające na ulicę zwłoki rozstrzeliwanych. W momencie, kiedy na Puławskiej znajdowały się już trzy czołgi, zaczęło się ostrzeliwanie z nich naszego domu nr 73/75, zbiegłem więc z dwojgiem nieletnich dzieci do piwnicy naszego domu. Po pewnej chwili, znajdując się w piwnicy, usłyszałem krzyki, pośród których rozróżniłem Niemców nawołujących do wychodzenia na podwórze oraz strzały. Mimo że żołnierze byli już na podwórzu, zdołałem się jakoś przemknąć z piwnicy z powrotem do swego mieszkania. W mieszkaniu ukryłem dzieci, sam zaś czekałem na dalszy rozwój wypadków. Po chwili do mieszkania weszło trzech żołnierzy niemieckich: jeden SS-man (rozpoznałem oznaki na mundurze) i dwóch Ukraińców. Zostałem przez nich aż do krwi pobity i wyprowadzony na pierwsze podwórze.
Tu muszę zaznaczyć, że dom nasz miał dwa podwórza. przedzielony poprzeczną oficyną dom był trzypiętrowy, mogło w nim być około 50 mieszkań, dom był mocno zaludniony.
Gdy byłem sprowadzany na podwórze, zauważyłem na schodach i w bramie zwłoki dozorcy i jego żony. Na pierwszym podwórzu leżało dużo ciał lokatorów (liczby nie potrafię podać), niektórzy musieli być ranni, gdyż słyszałem jęki. Na podwórzu kręciło się wielu żołnierzy niemieckich przeprowadzających egzekucję, widziałem też, że płonęło już mieszkanie dozorcy i poprzeczna oficyna. Mnie i kilka osób – zaznaczam, że byłem w tym czasie niezupełnie przytomny – postawili pod mur poprzecznej oficyny. Usłyszałem strzały, upadłem i straciłem przytomność. Po pewnym czasie ocknąłem się.
Jak długo leżałem bez przytomności, nie wiem. Niemców już wtedy nie było, cały dom płonął. Na podwórzu leżało pełno zwłok, nikt się nie ruszał. Wiedziony raczej nerwami niż siłami – orientowałem się, że jestem ranny – zdołałem wbiec do swego mieszkania, które jeszcze się nie paliło, i zabrać swoje dzieci. Razem z nimi zwlokłem się, już na wpół przytomny, na podwórze. Stamtąd jakieś dwie kobiety, których nazwisk i adresów nie znam, przeprowadziły mnie przez drugie podwórze naszego domu do magazynów firmy Gąsecki, które mieściły się za naszym domem przy ul. Pogodnej.
Gdy przechodziłem przez drugie podwórze naszego domu, zwłok nie zauważyłem.
W magazynach Gąseckiego byłem kilka dni, po czym zostałem przeprowadzony do sióstr zakonnych przy ul. Belwederskiej 20, gdzie mieścił się zaimprowizowany szpital. W szpitalu tym, będąc ciężko ranny w płuca, zostałem na tyle podleczony, że razem ze wszystkimi rannymi i paralitykami mogłem być na kilka dni przed kapitulacją Mokotowa przeniesiony na żądanie niemieckie do szpitala przy ul. Chocimskiej 7. Stamtąd cały szpital został po kapitulacji Mokotowa ewakuowany do Milanówka.
Dalszy ciąg protokołu przesłuchania świadka Franciszka Obstawskiego z dnia 20 kwietnia 1949 roku, przeprowadzonego w Warszawie przez mgra Norberta Szumana.
Dnia 5 maja 1949 roku staje ponownie świadek Franciszek Obstawski. Po przypomnieniu mu o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań i o obowiązku mówienia prawdy świadek zeznał, co następuje:
Przedkładam zaświadczenie dra K. Chmielewskiego, wystawione w Milanówku 19 października 1944 roku, zaopatrzone pieczęcią podłużną Rady Głównej Opiekuńczej, stwierdzające, że dnia 4 sierpnia 1944 roku jako ranny w piersi zgłosiłem się w punkcie sanitarnym przy ul. Belwederskiej 20. Wyjaśniam, że na zaświadczeniu tym datę zgłoszenia się w punkcie sanitarnym podano błędnie, gdyż o ile pamiętam, zgłosiłem się nań dopiero w niedzielę, 6 sierpnia.
Po obejrzeniu wyżej wymienionego zaświadczenia przesłuchujący postanowił dokonać z niego odpis, po czym odpis ten, uwierzytelniony pieczęcią Głównej Komisji, załączono do niniejszego protokołu.
Na tym protokół przesłuchania z dnia 20 kwietnia i 5 maja 1949 roku zakończono i odczytano.
Odpis
Niniejszym zaświadczam, że p. Franciszek Obstawski, lat 40, zamieszkały stale w Warszawie, ul. Puławska 73/75, przybył na punkt sanitarny Belwederska 20 dnia 4 sierpnia br. ranny w piersi, z objawami krwioplucia. Obecnie, po poprawieniu się na zdrowiu, chce wrócić do pracy.
Dr K. Chmielewski
Polski Komitet Opiekuńczy
Sochaczew – Błonie
Delegatura Milanówek
Milanówek, 19 października 1944 r.