ALEKSANDER IWANKA

Warszawa, 29 marca 1946 r. Sędzia śledczy Halina Wereńko, delegowana do Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o znaczeniu przysięgi, sędzia odebrała od niego przysięgę, po czym świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Aleksander Konstanty Iwanka
Imiona rodziców Aleksander i Helena z Antoniewiczów
Data urodzenia 4 października 1904 r., Nitra, Węgry
Zajęcie dyrektor departamentu Ministerstwa Skarbu
Wykształcenie Szkoła Główna Handlowa
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Białostocka 20 m. 8
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany

Od 1 sierpnia 1939 roku pełniłem urząd dyrektora finansowego Zarządu Miejskiego m.st. Warszawy. W czasie okupacji niemieckiej pozostałem nadal na tym stanowisku aż do 15 września 1943, tj. do czasu objęcia stanowiska naczelnego dyrektora KKO miasta Warszawy.

Po kapitulacji Warszawy w 1939 roku reich komisarzem na miasto Warszawę został wyznaczony Niemiec Otto, zastępcą którego został Dengel. Wkrótce po kapitulacji Warszawy na urząd polizei verwaltera został powołany Leist. Od Niemców słyszałem, iż przed przewrotem hitlerowskim w Niemczech Leist na terenie Niemiec pełnił funkcję drobnego urzędnika celnego, którego kariera wyrosła na tym, iż należał do SA. Leist był Niemcem z pochodzenia. Czy przebywał na terenie Polski przed wojną 1939 roku, nie słyszałem. Do Warszawy przyjechał już jako Oberführer. Jak wyżej zaznaczyłem, wkrótce po kapitulacji Warszawy (daty nie pamiętam) Leist objął funkcję polizei verwaltera, a urząd ten mniej więcej odpowiadał nadzorowi nad policją polską, jak sądzę.

Jeszcze w roku 1939 Dengel zdołał usunąć Otta i zająć jego miejsce w końcu 1940. Leist usunął Dengla i został starostą Warszawy. Zaznaczam, iż po usunięciu Otta Dengel, w 1939 roku jeszcze, ogłosił się prezydentem miasta. Leist, usunąwszy Dengla, objął stanowisko, które nazywało się der Beauftrage des Distrikt Chefs f ür die Stadt Warschau to znaczy pełnomocnik gubernatora warszawskiego na miasto Warszawę. Praktycznie odpowiadał ten urząd staroście miejskiemu, potem oficjalnie nazwa została zmieniona na Stadthauptman. Na tym stanowisku pozostał do końca okupacji niemieckiej. Na krótki czas przed powstaniem opuścił Warszawę. Po powstaniu, w 1944 roku, Leist miał przeprowadzać likwidację agend Zarządu Miejskiego Warszawy. Zdaje mi się, iż do Warszawy w tym czasie nie przyjechał. Leist jako Stadthauptman zamieszkał w Pałacu Blanka , w mieszkaniu luksusowo urządzonym, miał również willę w Konstancinie. Zarząd Miejski był zmuszony do świadczeń na rzecz jego stopy życiowej. AGRiL kupił mu dwa wierzchowce, były dla niego urządzane polowania. Leist miał do swej dyspozycji specjalny fundusz w budżecie Zarządu Miejskiego, który nie przekraczał 200 tys. zł rocznie. Instytucje miejskie otrzymały bezpośrednio polecenia świadczeń na jego rzecz. Ogólnie mówiąc, urządził sobie bardzo wygodne życie, na wysokiej stopie, również na koszt Zarządu Miejskiego, korzystając ze świadczeń instytucji na swoją rzecz. Według obserwacji i opinii pracowników Zarządu Miejskiego, a także według opinii niektórych urzędników niemieckich w Pałacu Blanka , Leist prowadził dwulicową politykę, to znaczy zachowywał życzliwy stosunek do Polaków i nawet dawał im dowody życzliwości, a równocześnie był bardzo dobrze z władzami tak gubernatora, jak i generalnego gubernatora.

Specjalną rolę odgrywał przy nim niejaki Tkotsch – reichsdeutsch, jednakże Polak z pochodzenia – Górnoślązak, który w 1921 roku optował na rzecz Niemiec. Tkotsch miał w swoich rękach sprawy personalne jako główny referent tych spraw w urzędzie Stadthauptmana. Zasadniczo okazywał życzliwość dla Polaków i dawał tego dowody, np. nie robił trudności z wydawaniem ausweissów, jeśli się go o to prosiło, przyjmował do pracy, popierał wystąpienia władz polskich do władz niemieckich o poprawę bytu pracowników. Równocześnie Tkotsch był sekretarzem koła partyjnego NSDAP na terenie podległym Stadthauptmanowi. Według poufnych wiadomości niemieckich na zebraniach partyjnych Tkotsch zajmował stanowisko polakożercy, był prawą ręką Leista. Tkotsch organizował wywiad niemiecki na terenie Zarządu Miejskiego. Wiem o tym stąd, iż on sam zdradził się z tym przy okazji interwencji u niego delegacji tramwajarzy w sprawie poprawy bytu materialnego. Powiedział wtedy, iż przez swój wywiad jest poinformowany, kto spośród delegacji na co wydawał pieniądze. Wprawdzie mnie bezpośrednio to nie dotykało, ale słyszałem, iż spośród urzędników magistratu kilka osób – między innymi urzędnik z mojego wydziału, Prandota Prandecki – było wysłanych do obozu w Treblince za pobieranie pieniędzy za interwencje w urzędzie kwaterunkowym. Przy czym według naszej opinii były to drobne sprawy, a bezkarne istotne afery łapówkowe sięgały do Pałacu Blanka i wiązały się z osobą Brauna, głównego referenta do spraw mieszkaniowych u Leista. Jest faktem, że aresztowany przez Brauna Prandota został w wyniku rozmowy mojej z Braunem zwolniony, gdyż przekonałem go, że nadużycie, którego dopuścił się Prandota, nie stało w żadnej proporcji do kary Treblinki. Następnego dnia po moim wyjeździe do Krakowa Prandota został aresztowany i zesłany do Treblinki. Po powrocie interweniowałem u zastępcy Leista Fribolina, który również uznał słuszność mego stanowiska – nota bene będąc z zawodu prokuratorem – i interweniował w sprawie zwolnienia Prandoty. Kierownictwo obozu w Treblince odmówiło wydania. Braun w roku 1943 został zastrzelony z wyroku polskiej organizacji podziemnej mającej na celu walkę z Niemcami.

Przez pewien okres w Warszawie niemieckim lekarzem urzędowym był doktor Hagen, który wykazywał bardzo dużo życzliwości dla Polaków, często narażając samego siebie, np. interweniował w sprawie dzieci z Zamojszczyzny. Hagen został usunięty ze swego stanowiska i, jak mi wiadomo, Leist miał do niego stosunek niechętny.

Jeżeli chodzi o współpracowników, to na terenie Pałacu Blanka były trzy grupy:

1) wybitnie polakożercza, z Dürrfeldem na czele, działała przede wszystkim na terenie przedsiębiorstw miejskich, starając się rozszerzać swój zasięg na resztę Zarządu Miejskiego;
2) [osoby] przychylnie i życzliwie ustosunkowane do Polaków, jak Kunze czy Fribolin;
3) Leist, Tkotsch, Braun, Lang – grupa, która lawirowała, mając przede wszystkim na celu korzyści osobiste.

Grupa propolska nie znosiła Dürrfelda i dostarczała nam informacji, np. że jest on narkomanem, że podjudza resztę swoich kolegów przeciwko Polakom. Ich stosunek do grupy Leista był krytyczny, uważali ich za karierowiczów i dążących do korzyści osobistych. Dürrfeld był decernentem – mniej więcej odpowiada to polskiemu ławnikowi. Dziełem Dürrfelda było zesłanie do obozu w Oświęcimiu dyrektorów Tramwajów [Miejskich] Niepokojczyckiego i Syneka (imion nie znam) oraz kilku ich pracowników. Wszystkich oskarżył o sabotaż, bezzasadnie. Represje w stosunku do tramwajarzy i robotników innych przedsiębiorstw miejskich (bicie i wysyłanie do obozu przez Dürrfelda). Pamiętam, że gdy w elektrowni zepsuła się turbina, Dürrfeld chciał aresztować za sabotaż inżynierów, majstrów i robotników. Przeciwstawił się temu dyrektor elektrowni, Ruin, udowodniając, że turbina zepsuła się wskutek niemożności przeprowadzenia konserwacji. Świadczy to o podejściu Dürrfelda do Polaków – wszędzie widział sabotaż. Dürrfeld był członkiem Reichstagu i w hierarchii partyjnej stał wyżej od Leista, dlatego ten musiał się z nim liczyć. Oprócz Dürrfelda do tej samej grupy polakożerców należeli: Alertz – łapownik, który razem z Dürrfeldem do obozu w Oświęcimiu wysyłał pracowników Tramwajów.

Dodaję jeszcze, iż Dürrfeld poobsadzał wszystkie polskie przedsiębiorstwa niemieckimi kierownikami. Osobiście bił tramwajarzy Bolenbach, który był urzędnikiem u niego.

Nie jest mi wiadome, jaki był udział Leista w sprawie żydowskiej. W rozmowach moich z prezesem gminy żydowskiej, inżynierem Czerniakowem, nazwisko Leista nie było wymienione. Sprawy żydowskie miał w swoich rękach w gubernatorstwie Niemiec, dr Auerswald. Według opinii Czerniakowa Auerswald prowadził łapownictwo i rabunek na korzyść swoją i Fischera; wpływy swoje miał zawdzięczać temu, że żona jego była kochanką Fischera. Auerswald był komisarzem w getcie, jednakże głównie rządziło tam SS.

Zgodnie z zasadami organizacji niemieckiej administracji na terenie Generalnego Gubernatorstwa policja na terenie Warszawy nie podlegała Stadthauptmanowi. Czy Leist miał wpływ na urządzanie łapanek i egzekucji ulicznych w Warszawie, tego nie wiem. Raczej przypuszczam, że nie miał, była jednak opinia wśród niemieckich urzędników, że jako starosta miejski mógł bardziej interweniować w tych sprawach. Według informacji, którą otrzymałem od urzędnika niemieckiego, było na terenie Pałacu Blanka zebranie urzędników niemieckiego starostwa, z udziałem Kutschery. Zebranie to miało na celu omówienie spraw administracyjnych na terenie miasta Warszawy. Zarzuty w stosunku do SS podniósł wtedy dr Ramert, referent opieki społecznej u Stadthauptmana. Jak mnie poinformowano, na zebraniu o łapankach i egzekucjach nie było mowy. W czasie powstania warszawskiego Leist nie był obecny. Obecny był dr Fribolin, który zginął.

Leist w toku urzędowania swego w Warszawie awansował na Brigadenführera SA. Czy – wyjeżdżając z Warszawy przed powstaniem w 1944 roku – wywiózł ze sobą majątek, tego nie wiem, ale przypuszczam że tak, skoro zawczasu wyjechał z Warszawy.

Dokumentów z czasów urzędowania Leista nie posiadam.

Sprawami zakwaterowania Niemców w Warszawie i ściągania dla nich luksusowych mebli zajmował się specjalny urząd niemiecki, który czerpał potrzebne rzeczy głównie z getta.

Leist dążył do tego, aby mieć spokojne i wygodne urzędowanie, stąd też warunki pracy polskiego Zarządu Miejskiego zależały przede wszystkim od referentów Leista, którym pozostawiał on dużo swobody. Wobec tego równocześnie na jednym odcinku praca Zarządu Miejskiego mogła wypadać znośnie, a na drugim bardzo źle, właśnie w przedsiębiorstwach miejskich.

Kiedy w 1941 roku pojechałem do Krakowa w sprawie wyjednania podwyżki płac pracowników miejskich, załatwienie sprawy ułatwiło mi wysłanie depeszy przez Leista. Natomiast on osobiście nie jeździł do Krakowa i nie interweniował.

O działalności Leista, prócz osób podanych przez obecny Zarząd Miejski, powiedzieć mogą: Henryk Pawłowicz, wiceburmistrz Warszawy w czasie okupacji; Ludwik Tangl, ówczesny dyrektor Kontroli Miejskiej; Leon Danielewicz, dyrektor wydziału ogrodniczego w tamtych czasach, pracujący obecnie w SPB; Marceli Porowski, ówczesny wicedyrektor Kontroli Miejskiej, obecnie zatrudniony w Ministerstwie Administracji; Dawidowski, ówczesny intendent ratusza; Ogrodzki, dawny wicedyrektor biura kwaterunkowego; Antoni Bida, referent prasowy Zarządu Miejskiego; Stanisław Wasilewski, szef polskiej policji kryminalnej; Antoni Chociński, ówczesny wicedyrektor opieki społecznej.

Odczytano.