JAN KUBALSKI

Warszawa, 2 kwietnia 1946 r. Sędzia Stanisław Rybiński, delegowany do Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka, bez przysięgi. Świadek został pouczony o obowiązku mówienia prawdy oraz o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań i następnie zeznał:


Imię i nazwisko Jan Kubalski
Imiona rodziców Wacław i Zofia z Miodków
Data urodzenia 11 lipca 1901 r.
Miejsce zamieszkania Warszawa ul. Słowackiego 45a m. 5
Zajęcie Dyrektor Miejskich Zakładów Komunikacyjnych
Wykształcenie Wydział Inżynierii Lądowej Politechniki Warszawskiej
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany

W czasie okupacji niemieckiej pełniłem obowiązki naczelnika wydziału drogowo-budowlanego MZK. Ze starostą miejskim, Ludwikiem Leistem nie miałem sposobności zetknąć się ani razu. Miejskie Zakłady Komunikacyjne były słabo związane ze Stadthauptmannschatem i Leistem.

Bezpośrednim naczelnikiem nad przedsiębiorstwami miejskimi był Dürrfeld – osobistość dla Polaków bardzo szkodliwa jako SS-man. Dürrfeld, aczkolwiek podwładny Leista, stał od niego wyżej w hierarchii partyjnej i działalność swoją prowadził faktycznie niezależnie od Leista; był jego antagonistą, jak słyszałem. W ważnych wypadkach aresztowań i tym podobnych zajść w tramwajach zwykle przyjeżdżał Dürrfeld, aczkolwiek od roku 1941 urzędował przy ul. Marszałkowskiej, róg Świętokrzyskiej, w domu PKO. Dürrfeld wobec pracowników tramwajowych stosował represje za najdrobniejsze przewinienia. W warsztatach głównych w roku 1940 pracownicy zamierzali urządzić strajk włoski dla poparcia żądań ekonomicznych. Wówczas przybył Dürrfeld z żandarmami, zaaresztował dyrektora Niepokojczyckiego i Syneka, którzy następnie byli wywiezieni do Oświęcimia, jak również naczelnika wydziału Rostka. Niepokojczycki i Rostek zmarli w obozie. Razem z dyrektorami byli wywiezieni do Oświęcimia robotnicy w liczbie kilkunastu. Mało który z nich powrócił. Drugi wypadek był w roku 1942. Wówczas dowiedział się starszy rewizor Ernest Maikrantz przez jednego ze swoich zauszników, że robotnicy w warsztatach zużywają odpadki szynowe do swoich własnych potrzeb. Maikrantz doniósł o tym Alertzowi, ten wydał zarządzenie i Maikrantz w porozumieniu z nim dokonał aresztowań i wywózki pracowników do obozów. Czy przyjeżdżał wtedy Dürrfeld, nie wiem.

Bezpośrednim podwładnym Dürrfelda – niemieckim dyrektorem MZK – był Hipolit Alertz z Oberhausen (Nadrenia). Alertz, mający tytuł inżyniera, był słabym fachowcem, chociaż mocno zarozumiałym. Jego zarządzenia przyniosły duże szkody Miejskim Zakładom Komunikacyjnym. Przy swych zarządzeniach natury drastycznej Alertz posługiwał się innymi, chociaż inicjatywa wszystkich represji wychodziła od niego. Przez cały czas jego urzędowania były stałe aresztowania pracowników i wywożenie ich do Treblinki, Oświęcimia i Majdanka. Alertz nienawidził Polaków, chociaż był układny w zachowaniu.

Ernest Maikrantz pochodził z Wuppertalu w Nadrenii. Był on głównym narzędziem Alertza, obchodził się bardzo brutalnie z pracownikami Polakami i Żydami, bił ich pejczem. Został wzięty do wojska w lecie 1943 roku.

Hanz Bollenbach – szef policji i Werkschutzu – brał czynny udział w aresztowaniach, znęcając się nad pracownikami i publicznością, aresztowaną przy tramwajach (na przykład za czepianie się tramwajów itp.), bijąc pejczem i policzkując.

Wszyscy wymienieni Niemcy pochodzili z Nadrenii, nawzajem się popierali i dobrze się znali ze sobą.

Alertz od 1 stycznia 1944 roku był przeniesiony do Łodzi i za jego następcy, Posta, kurs był nieco łagodniejszy.

Odczytano.