STANISŁAW WASILEWSKI

Warszawa, 30 kwietnia 1946 r. Sędzia śledczy Halina Wereńko, delegowana do Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o znaczeniu przysięgi, sędzia odebrała od niego przysięgę, po czym świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Stanisław Wasilewski
Data urodzenia 19 grudnia 1897 r.
Imiona rodziców Klemens i Malwina z domu Bustys
Zajęcie członek Komisji Weryfikacyjnej policji granatowej przy Prezydium Rady Ministrów
Miejsce zamieszkania Anin, ul. Królewska 53
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany

W chwili wybuchu wojny byłem naczelnikiem urzędu śledczego m.st. Warszawy, w czasie oblężenia pozostałem na swoim stanowisku, współpracując z prezydentem Starzyńskim i resztkami władz sądowych. Po kapitulacji Warszawy od listopada 1939 roku byłem członkiem Związku Walki Zbrojnej. Z rozkazu swoich władz ZWZ pozostałem na zajmowanym przed wojną stanowisku aż do 11 lipca 1942 roku, kiedy musiałem uciekać, uprzedzony, iż grozi mi aresztowanie.

Po kapitulacji Warszawy 4 października 1939 roku zgłosiła się do mnie ekipa policji kryminalnej z dr. Walem na czele w celu tworzenia policji kryminalnej w Warszawie. Dr Wal nie utrzymał się; jako człowiek łagodny został szybko wygryziony. Od początku stosunek władz niemieckich do oficerów polskiej policji był wyraźnie negatywny. Mnie powierzono funkcję oficera łącznikowego w dyrekcji policji kryminalnej. Nadzór nad działalnością dawnego urzędu objęło wyżej wspomnianych dwunastu Niemców z niemieckiej policji kryminalnej. Była taka sytuacja, iż dyrekcja podlegała teraz zarządowi tych dwunastu Niemców, oni zaś podlegali służbie bezpieczeństwa, tj. Sicherheitspolizei, centrala której mieściła się przy al. Szucha 25. Niemcy nazywali naszą policję Hilfspolizei, tj. policją pomocniczą.

Muszę tu zrobić dygresję i przedstawić naszą organizację policji przed wojną. Policja w Polsce dzieliła się na mundurową i śledczą. Na czele policji mundurowej stał komendant, w Warszawie komendant miasta; na czele urzędu śledczego stał naczelnik urzędu śledczego będący równocześnie zastępcą komendanta policji mundurowej. W Niemczech przed wojną i przed przewrotem hitlerowskim była wydzielona policja kryminalna, niezależna od policji politycznej. Po objęciu władzy przez Hitlera nastąpiło połączenie policji kryminalnej i policji politycznej przez tzw. Sicherheitspolizei. Po objęciu Warszawy w roku 1939 Niemcy u nas zastali już tylko policję kryminalną, ponieważ polityczna została rozpuszczona.

Początkowo, jak wyżej zaznaczyłem, Niemcy organizacyjnych zmian w naszej policji nie dokonali. Na terenie Warszawy więc działały: nasza policja podporządkowana Niemcom, tzw. kripo, niemiecka policja polityczna – gestapo, Geheime Staatspolizei i policja mundurowa niemiecka, której była podporządkowana polska policja mundurowa. Sprawy obywateli polskich załatwiała polska policja kryminalna; sprawy mieszane, gdy jedną stroną był Niemiec, załatwiała policja kryminalna niemiecka. Polska policja mundurowa była służbą porządkową. Niemcy ją wciągali jednak i do akcji bardzo w społeczeństwie niepopularnych, jak np. zwalczanie nielegalnego handlu. Jeśli chodzi o organizację gestapo, to zdaje mi się, iż było ono uzależnione od rozkazów z Berlina, jakkolwiek Niemcy z administracji cywilnej należący do partii hitlerowskiej mieli także głos w gestapo. Na czele gestapo stał komendant Sicherheitspolizei Meisinger. Daty dokładnie nie pamiętam, lecz wiem, że już w 1942 roku to stanowisko zajmował dr Han. Dyrektorem policji kryminalnej w 1939 został dr Wal, wiedeńczyk łagodnego usposobienia; po nim, jeszcze w końcu 1939 roku został Kluge, po nim bardzo szybko Britz, od 1940 – Geizler, który pełnił swój urząd aż do powstania w 1944 roku.

Policja mundurowa miała swój nadzór. Wszystkich nadzorujących czynności policji mundurowej nie pamiętam, zapamiętałem niektóre nazwiska: major Hohenauer, podpułkownik Badke.

Obaj urzędowali w roku 1942. Hohenauer zawzięcie niszczył polskość, o Badkem także słyszałem, iż był znanym polakożercą. Zdaje się, że oprócz wymienionych przeze mnie działów były jeszcze inne, ale nie orientuję się dokładnie w organizacji.

Co do tworzenia getta, kto wydał rozporządzenie jego utworzenia, tego nie wiem. Domyślam się, iż rozkaz co do utworzenia musiał wyjść z Berlina. Przypominam sobie, że przed wojną w czasie wizyty w Warszawie Himmler kazał się przewieźć przez dzielnicę zamieszkałą przez Żydów, zatem już wtedy interesował się tą częścią Warszawy.

Łapankami ulicznymi kierowało gestapo. Kto wydawał w tej kwestii zarządzenia, tego nie wiem. To samo dotyczy egzekucji publicznych.

Jeśli chodzi o moje osobiste spostrzeżenia, muszę dodać, iż od początku urzędowania w czasie okupacji niemieckiej odczułem wrogie podejście Niemców do Polaków, zwłaszcza warszawiaków. Zdarzały się np. wypadki, że przestępstwa kryminalne wekslowali na tory polityczne. Tak było w wypadku zamordowania burmistrza w Żeraniu, gdzie było pospolite zabójstwo. Otóż w represji Niemcy zamordowali pewną liczbę zakładników na miejscu, 97 przywieźli do Warszawy i tych udało mi się zwolnić. Było to w roku 1940, daty nie pamiętam.

Z Leistem i Fischerem bezpośrednio nie stykałem się.