WIKTORIA WOJNAR

Wiktoria Wojnar, ur. 1 listopada 1921 r., panna.

Zostałam wywieziona do Rosji 10 lutego 1940 r. wraz z całą rodziną, z ojcem 60-letnim, matką i dwoma braćmi. Podróż na Sybir trwała 13 dni, a warunki były okropne pod wszelkim względem, jak np. warunki higieny [nieczytelne].

Przywieźli nas [nieczytelne] Ałtajskiego Kraju, kosichiński [?] rejon, [nieczytelne] pracowaliśmy w lesie [nieczytelne]. [Nieczytelne] każdy [nieczytelne] robiliśmy w pracy [?; nieczytelne]; brak [nieczytelne]. [Nieczytelne], żeby [nieczytelne] leki zabrać ze sobą. Ciężkie były chwile do przeżycia, zdawało się, że się nie da przeżyć.

NKWD-ziści prowadzili zebrania, na których wmawiali w nas, że Polski już nie będzie, żeby o niej zapomnieć, że my zostaliśmy ich obywatelami i u nich będziemy żyć.

Korespondencję prowadziłam z rodziną do ostatka, do wojny sowiecko-niemieckiej. Zwolniona zostałam 8 września 1942 [1941?] r. Po amnestii wyjechaliśmy do Kirgizji [?; Kirgistanu], oszyńska obłast, rejon [nieczytelne], kołchoz Nowyj Mir [?]. Podróż ta trwała sześć tygodni o własnym już koszcie, już ostatki rzeczy wyprzedawano, gdyż było bardzo drogo, jeden mały bochenek chleba kosztował 30 rubli [?]. W kołchodzie była przewaga [nieczytelne] Żydów [nieczytelne].

Ciężkie pędziliśmy życie, czasami nie dawali nam chleba przez dziesięć dni i nie było nawet gdzie kupić. Tam żyliśmy do 29 lipca i stamtąd wyjechaliśmy jako rodzina wojskowa do Dżalalabadu [Dżałał-Abadu], skąd z transportem [udaliśmy się] za granicę.

Tutaj odżyliśmy i w Teheranie jako ochotniczka wstąpiłam do wojska 14 października 1942 r. Rodzice wraz z młodszym braciszkiem, 16-letnim, pojechali do Afryki.