WACŁAW KRUKOWSKI

Wacław Krukowski [?]
kl. VI
Marianów, 22 listopada 1946 r.

Wspomnienie zbrodni niemieckich

Niemcy wdarli się do Polski w 1939 r. Byli oni w Polsce przez sześć lat. Co chcieli, to robili z Polakami. Pewnego razu Niemcy przyjechali do Krępy, [miejscowości położonej] niedaleko mojej wioski. Obstawili jedno mieszkanie. Mieszkały tam dwie rodziny, a jedna kobieta, sąsiadka, była [w tym czasie] u nich na prządkach. Było to wieczorem. Gospodarz tego mieszkania nazywał się Tużnik, a lokator – Dudek. Niemcy weszli do tego mieszkania, zabili wszystkich i podpalili lokal, a ci ludzie się upiekli w ogniu. Po dwóch dniach dopiero zainteresowali się tymi spalonymi ludźmi sąsiedzi oraz krewni i pochowali ich na cmentarzu. Z tej rodziny zostało tylko dwoje dzieci. Służyły [one] w Gozdawie u Niemców. Kiedy się dowiedziały o tym wypadku, czym prędzej przybiegły na miejsce spalonego domu i tych spalonych ludzi i obydwoje strasznie płakały. Później nie poszły już do szkopów na służbę. Wzięli ich bracia [zakonni] pod swoją opiekę. Tak wróg mścił się na Polakach. Na gospodarzy nakładali Niemcy strasznie ciężki kontyngent. Niemożliwe było [to wszystko] oddać, a jak ktoś nie oddał, to [Niemcy] zabili [takiego] gospodarza albo wywieźli do więzienia, z którego już nie wrócił. Zamordowali także dużo [ludzi] bez żadnej winy. Nie wolno było wyjść w nocy na podwórko, bo jak „szkopy złapały, to zabiły”. Nie wolno było Polakom handlować słoniną, bo jak [Niemcy] znaleźli jeden kilogram, to zabierali. Tak wróg mordował Polaków przez sześć lat. Teraz, kiedy wojska radzieckie i polskie wygnały wroga, inaczej Polacy oddychają. Teraz wolno sprzedawać i kupować. Wolno też w nocy chodzić, dokąd [się] chce, i nikt nikogo za to nie karze.