JAN MATCZAK

1. Dane osobiste (imię, nazwisko, stopień, wiek, zawód i stan cywilny):

Plut. Jan Matczak, ur. 1 stycznia 1894 r., osadnik wojskowy, żonaty.

2. Data i okoliczności zaaresztowania:

10 lutego 1940 r. o godz. 6.00 rano zjawiło się u mnie w domu trzech funkcjonariuszy NKWD wraz z dwoma miejscowymi komunistami (jeden Żyd, jeden prawosławny). Jeden NKWD- zista krzyknął: Ruki wwierch, domagając się wydania broni.

Gdy po przewróceniu wszystkiego w mieszkaniu do góry nogami broni nie znaleziono, oświadczono mi, że wraz z żoną i dziećmi będę przesiedlony do innej obłasti, a za 30 min muszę być na podwodzie, która już stała na podwórzu. Na taką wiadomość dzieci zaczęły płakać, a żona zemdlała. Wtedy funkcjonariusz NKWD ordynarnie zaklął i w końcu wykrzyknął, że zwiąże wszystkich i powrzuca na sanie.

I tak po upływie 30 min już mnie z dziećmi i żoną wieziono przy 35 stopniach mrozu do kolei 70 km, chociaż kolej była na miejscu.

3. Nazwa obozu, więzienia lub miejsca przymusowych prac:

W zamkniętych wagonach towarowych przywieziono nas do stacji Kotłas, skąd 70 km podwodami na posiołek Dziabryno, rejon krasnoborski, obłaść archangielska.

4. Opis obozu, więzienia:

Posiołek Dziabryno położony jest pomiędzy rzekami Dźwiną [Dwiną] Północną i Połojem, a z drugiej strony otoczony błotami. Była to prawdziwa wylęgarnia komarów, które latem niemiłosiernie nas gryzły przy pracy.

Budynki były z podwójnych ścian i desek wewnątrz, wyłożone trocinami, gdzie gnieździła się ogromna ilość pluskiew, które nie dawały ludziom się wyspać.

5. Skład więźniów, jeńców, zesłańców:

Ogólna liczba wygnańców na tym posiołku wynosiła ok. tysiąca, byli to osadnicy wojskowi, koloniści z Małopolski i gajowi.

6. Życie w obozie, więzieniu:

Zimą pracowaliśmy w lesie przy wyrębie, latem na rzece przy spławie drzewa. Zarabialiśmy od dwóch do siedmiu rubli na dzień. Marny obiad w stołowoj kosztował pięć rubli, a za resztę trzeba było zjeść śniadanie i kolację i przeżywić rodzinę. A gdy ta rodzina była liczna, to nie na długo starczyło tych rzeczy, co z sobą kto przywiózł, bo trzeba było sprzedać i za to żyć.

Stosunki między nami były dobre z wyjątkiem paru lizusów, sprzedawczyków, zdrajców, a byli to przeważnie prawosławni gajowi. Poziom moralny i umysłowy był dość wysoki.

7. Stosunek władz NKWD do Polaków:

Stosunek władz NKWD do nas był bardzo surowy, bezwzględny. Za to, że dzieci czy kobiety odeszły o kilometr do lasu na jagody czy grzyby, czy też kartofli do kołchozu kupić, byliśmy bezwzględnie karani pieniężnie od 25 do 50 rubli, a za to, że ktoś nieoględnie jakieś słowo wypowiedział, skazywano go na długoterminowe więzienie.

Kilkoro lepszych Polaków i Polek gdzieś wywieziono od nas, tak że po amnestii, gdyśmy wyjeżdżali, to ich jeszcze nie było.

8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:

Pomoc lekarska była zupełnie znikoma, bo lekarstw prawie wcale nie było, z wyjątkiem chininy i badania krwi. Niektóre słabsze rodziny całe wymierały z powodu wycieńczenia i zimna, bo odzienie mogło kupić tylko pięć procent całej ludności, jaka była na posiołku.

Z powodu takich opłakanych warunków żywnościowych i odzieżowych pozostało po nas na posiołku Dziabryno 200 mogił. Przeważnie marły dzieci, mnie też syn zmarł z przeziębienia w podróży.

Niemało też ludzi marło w sile wieku, jak osadnik wojskowy Dzikiewicz, leśniczy Pietkiewicz, kolonista Chruścik i wielu innych mężczyzn i kobiet.

9. Czy i jaka była łączność z krajem i rodzinami?

Listy z kraju dostawaliśmy, ale nie wszystkie, bo cenzura sowiecka była bardzo ostra.

10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?

Po wielkich staraniach z naszej strony u władz NKWD zaczęto nas grupami, po kilkanaście rodzin, zwalniać i w listopadzie 1941 r., po wykupieniu sobie wagonów, wyjechaliśmy do Bozołuku [Buzułuku], lecz po dziewięciotygodniowej podróży wyładowano nas koło Taszkientu [Taszkentu], gdzie przy wypłacie 300 g marnego zboża musieliśmy – starsze dzieci, kobiety i mężczyźni – pracować przy kopaniu taszkenckiego kanału. Małe dzieci musiały zbierać bawełnę i wycinać te korzenie.

Tam to w nieszczęsnym uzbeckim kołchozie w lutym 1942 r., w rozpaczliwych warunkach pozostawiliśmy swoje dzieci, żony i starców, a sami mężczyźni udaliśmy się do Czokpaku, do 8 Dywizji, aby stać się znowu obrońcami ojczyzny.