JAKUB MŁYNARZ


Strz. Jakub Młynarz, ur. 3 stycznia 1920 r. w Warszawie, ślusarz, kawaler; 101 kompania warsztatowa.


15 września 1939 r. opuściłem Warszawę i udałem się do Kowla. Tam pracowałem jak się dało. 31 kwietnia 1940 r. niemiecka komisja przyjechała do Kowla, aby zabrać obywateli Polski z terenów polskich okupowanych przez Niemców. Ja i jeszcze kilkuset ludzi zapisało się do wyjazdu. 7 lipca 1940 r. wyjechaliśmy z Kowla nie do okupowanej Polski, lecz do ZSRR, w kierunku Syberii. Mnie i jeszcze kilku ludziom udało się wyrwać z tego szałonu [sic!] w Szep[i]etówce, gdzie nie można było dostać nic do zjedzenia. 13 września udało mi się dostać do Zdołbunowa, a stąd do Mizocza, gdzie robiłem w charakterze robotnika przy wyładowywaniu węgla i drzewa. Tam musiałem pracować ponad osiem godzin, bo jak odmówiłem, to straszyli, że dadzą mnie pod sąd i że wyrzucą mnie z baraku. W baraku było bardzo zimno i bardzo brudno, najgorzej było z wszami . Raz nawet dyrektor z Rosji zwołał zebranie i wygłosił przemówienie, że wszy z naszego baraku spacerują po terenie całego Mizocza. W fabryce pracowałem boso, bo nie mogłem kupić sobie butów. Buty kosztowały od 300 do 700 rubli, a ja zarabiałem tylko sto rubli miesięcznie, co mi nie wystarczało nawet na cały obiad. Co do jadalni, to każdy musiał mieć ze sobą łyżkę.

17 czerwca 1941 r. z niewiadomej przyczyny aresztowali mnie i jeszcze dwóch ludzi z Mizocza. Szliśmy piechtą do Ostroga 35 km, tam byliśmy jeden dzień i zawieźli nas do Kijowa. Podczas jazdy bardzo źle nas karmili, co do wody, to musieliśmy chodzić na stacji po wodę po kryjomu, bo jak [żołnierz sowiecki] złapał [nas], że niesiemy wodę, to wylał.

Z Kijowa bardzo dużo uciekło, ja uciekłem dopiero w Woronieżu, skąd pojechałem do Buturlinówka [?] w obłasti Woronież. Tam pracowałem jako ślusarz i zarabiałem 350 rubli na miesiąc. Co do kupienia, to [nic] nie można było dostać.

28 października 1941 r. dowiedziałem się, że tworzy się polska armia pod dowództwem gen. Andersa. Udałem się w podróż bez odszkodowań, których nie zapłacili mi za robotę, 3 grudnia 1941 r. do Buzeuku [Buzułuku], ale tam nie było miejsca, więc skierowali mnie do kołchozu w Turkiestanie, gdzie pracowaliśmy jak woły, a zarabialiśmy tylko 400 g mąki dziennie. Poza tym dali nam baraki, gdzie nie było szyb. Spaliśmy na ziemi, gdzie mieliśmy dobrych towarzyszy – wszy i pchły, które nigdy z nami się nie rozstawały, nawet gdy gotowaliśmy kipiatok.

22 marca 1942 r. bez kopiejki [w kieszeni] udałem się do Czakpaku [Czokpaku], gdzie formowała się 8 Dywizja. Tam byłem tylko jeden dzień, gdyż cała 8 Dywizja wyjeżdżała do Persji.