HENRYKA KRZEMIŃSKA

Warszawa, 1 marca 1946 r. Sędzia Halina Wereńko, delegowana do Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, przesłuchała niżej wymienioną w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności za składanie fałszywych zeznań oraz znaczeniu przysięgi sędzia odebrała od niego przysięgę na zasadzie art.109 kpk.

Świadek zeznała, co następuje:


Imię i nazwisko Henryka Krzemińska z d. Orłowska
Data urodzenia 28 sierpnia 1914 r. w Ciechanowie
Imiona rodziców Wincenty i Zofia
Zajęcie handlująca
Wykształcenie sześć klas szkoły powszechnej
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Strzelecka 28
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarana

W czasie okupacji niemieckiej mieszkałam w Warszawie przy ul. Strzeleckiej 28 (tak jak i obecnie). Razem ze mną mieszkał mój mąż Eugeniusz Józef (ur. 1 grudnia 1913), z zawodu muzyk (ukończył konserwatorium). Zatrudniony był w zarządzie miejskim jako referent.

Nie wiem na pewno, czy mój mąż pracował w organizacji podziemnej. Jestem nerwowa, mąż mój nie zwierzał mi się na ten temat. Natomiast zauważyłam, iż prawie codziennie wychodził wieczorami z domu, nie zawsze mówił, co robi na mieście.

W 1945 roku mówił mi jeden z kolegów biurowych męża (nazwiska tego kolegi nie znam), iż w gabinecie męża w zarządzie miejskim odbywały się zebrania konspiracyjne.

W nocy z 5 na 6 listopada 1943 przybyło do naszego mieszkania czterech gestapowców uzbrojonych w ręczne karabiny maszynowe, piąty pozostał na podwórzu. Zaraz po wejściu do mieszkania zapytali o męża, potem bardzo grzecznie kazali mu się ubrać, zalecili, by się ubrał ciepło, kazali iść za sobą. Córeczka nasza, mająca wtedy cztery lata, bardzo płakała. Jeden z gestapowców powiedział do niej „nie płacz, tatuś idzie tylko na zeznania”.

Ja nie wierzyłam, iż chodzi o mego męża, myśląc, że to może pomyłka. Dlatego gestapowcy okazali mi listę, na której było zapisanych szereg nazwisk, między innymi imię, nazwisko, data urodzenia i miejsce pracy męża, oraz naczelnika Zakładu Oczyszczania Miasta, Popielskiego. Dokąd zabierają męża, gestapowcy nie chcieli powiedzieć, twierdząc, iż dowie się o tym na miejscu.

W trzy dni później zobaczyłam na afiszu nazwisko męża i Popielskiego, jako zakładników. Zaznaczam, iż Popielski razem z synem(który nie był poszukiwany, tj. nie był na liście) zostali aresztowani jeszcze tej samej nocy, co i mój mąż.

Robiłam starania o zwolnienie męża – bezskutecznie. Jeden z Niemców, który miał mi pomagać, opowiadał mi, iż w jednym dniu mąż był na tych badaniach w gestapo na al. Szucha 25, gdzie był bity.

12 listopada 1943 na afiszu ogłaszającym stracenie członków PZP [PPP?], przy których znaleziono broń, figurowało nazwisko mego męża i obu Popielskich.

Mąż był 27 z rzędu, ile osób było wtedy straconych, nie pamiętam.

12 listopada egzekucje odbyły się na Pradze przy ul. Wrzesińskiej i na Nowym Świecie róg Wareckiej. Sądzę, iż mój mąż zginął w egzekucji przy ul. Nowy Świat, ponieważ znajomy męża sklepikarz mający sklep przy tej ulicy, mówił mi, iż rozpoznał go pomiędzy rozstrzeliwanymi.

Nazwiska tego sklepikarza nie znam i nie wiem, gdzie znajduje się obecnie.

W parę tygodni po egzekucji patronat więzienny zwrócił mi obrączkę, wieczne pióro, ołówek i grzebień mego męża.

Nic więcej o ostatnich chwilach męża nie mogłam się dowiedzieć.

Protokół odczytano.