JAKUB WALKOWSKI

1. Dane osobiste (imię, nazwisko, stopień, wiek, zawód i stan cywilny):

St. sierż. Jakub Walkowski, 45 lat, podoficer zawodowy, żonaty.

2. Data i okoliczności zaaresztowania:

23 września 1939 r. przekroczyłem granicę polsko-litewską [nieczytelne] koło strażnicy „Uciecha” i zostałem internowany.

3. Nazwa obozu, więzienia lub miejsca przymusowych prac:

W Litwie: Birsztany, Ugmerga [Ukmerge], Wojtkuszki. 14 lipca 1940 r. wywieziony przez bolszewików do Rosji do obozu Juchnowo. 18 lipca 1941 r. do obozu w Kozielsku. 3 lipca 1941 r. do obozu w Grazowiu [Griazowcu].

4. Opis obozu, więzienia:

Obozy w Litwie były możliwe, mieszkaliśmy w budynkach i w koszarach, higiena była dobra.

W ZSRR obóz Juchnowo. Rozmieszczony koło pałacu księcia Orłowa. My mieszkaliśmy w starych stajniach, przerobionych na baraki. Teren suchy i zdrowy, naokoło obozu mieliśmy las i rzeczkę [nieczytelne]. Wewnątrz obozu mieliśmy bardzo mało miejsca do chodzenia.

Warunki mieszkaniowe były bardzo złe, w jednym baraku mieszkało nas 400 ludzi, było bardzo ciasno, ciemno, wilgoć. Prycze mieliśmy czteropiętrowe, ruszyć się nie można było, spaliśmy na deskach bez przykrycia. W listopadzie wydali nam jeden koc, siennik i prześcieradło, dlatego że miała przyjechać komisja z Moskwy. Higiena była dobra, otrzymywaliśmy mydło, raz w tygodniu chodziliśmy do łaźni, pranie bielizny odbywało się każdego tygodnia, dezynfekcja baraku przeprowadzana była co drugi tydzień. Słomy do sienników otrzymaliśmy bardzo mało, ale uzupełnialiśmy sobie wiórami z drzewa.

W obozie [w] Kozielsku. Był to słynny kiedyś klasztor mnichów położony na wzgórzu, otoczony wokoło wysokim murem. Mieszkaliśmy w cerkwiach i zabudowaniach klasztornych, były porobione prycze, rozmieścili nas po 100–150 [osób] w jednym budynku. Warunki mieszkaniowe były złe, pełno robactwa, brudno, ale za to mieliśmy cudowną wodę, która kiedyś uzdrawiała.

W obozie [w] Kozielsku długo nie byliśmy, dlatego że wybuchła wojna niemiecko-sowiecka.

Obóz Grazowiec [Griazowiec]. Położony na wzgórzu i na pustkowiu. Było tam kilka zabudowań, w których mieszkali już nasi. Gdy nas przyprowadzili, nie było dla nas pomieszczeń, spaliśmy przez dwa tygodnie na ziemi pod gołym niebem. Komarów była moc, nie dały nam spokoju. Warunki były okropne. Po dwóch tygodniach wybudowaliśmy sobie szopę (deski nam wydali). Spaliśmy w szopie, mieliśmy chociaż dach nad głową.

5. Skład więźniów, jeńców, zesłańców:

Internowani przeważnie sami Polacy. Duch mocny i dobry.

6. Życie w obozie, więzieniu:

Życie obozowe urozmaicone: rano godz. 7.00 pobudka – mycie, ubieranie się, o 8.00 apel przeprowadzany codziennie przez politruka, po apelu śniadanie, o 9.00 praca w rejonie obozu, czyszczenie rejonu, budowa nowych baraków, łaźni, umywalni. Do prac brali co dzień inną kompanię.

Mieliśmy swoich krawców, szewców, piekarzy, fryzjerów, każdy szedł co dzień do swej pracy.

Poza obóz szli do prac tylko ochotnicy, tzw. stachanowcy, a przymusowo nie brali, bo żaden nie chciał iść pracować.

Kto nie pracował, to czytał książki. Uczyliśmy się różnych języków, graliśmy w gry, wyrabialiśmy rzeczy z drewna itp. Na dziedzińcu obozowym był istny Centralny Okręg Przemysłowy. Bolszewicy się dziwili, że Polacy są tak zdolni we wszystkim, a im opowiadano, że jesteśmy narodem ciemnym i niekulturalnym.

Mieliśmy świetlicę, były różne gry, gazety [nieczytelne] i bilard. Mieliśmy swoją orkiestrę składającą się z gitar, mandolin, bałałajki, skrzypiec, trąbki. W niedzielę przychodzili politrucy i naczalstwo ze swymi paniami posłuchać cudownych polskich koncertów. Orkiestra naprawdę ślicznie grała.

Na 3 Maja 1941 r. urządziliśmy sobie święto: biegi, rozgrywka koszykówki, siatkówki. Oprócz swoich gości mieliśmy również i bolszewickich gości, całą śmietankę obozową z komendantem na czele.

Życie koleżeńskie było bardzo dobre, z wyjątkiem kilku złamanych na duchu, którzy później należeli do „czerwonego kącika”. Poza tym był dobry i zdrowy duch.

Wyżywienie było także dobre – aby żyć, a nie umrzeć – zgniłe ryby, śmierdzące mięso, cienka zupka itd., co dzień jedno i to samo. Gdy miała przyjechać komisja, to się trochę poprawiło, po odjeździe komisji znów to samo.

7. Stosunek władz NKWD do Polaków:

Stosunek niektórych NKWD-zistów do nas był niezły, widocznie mieli rozkaz obchodzenia się z internowanymi dobrze. Przy pierwszym badaniu obchodzono się ze mną grzecznie, a nawet politruk poczęstował mnie papierosem. Do badania wzywali pojedynczo, oprócz badającego nie było w pokoju nikogo. Przy drugim badaniu było już gorzej, badał mnie Żyd i zagroził mi, że jeżeli się nie przyznam, to mnie wyśle na „Boży świat”, jednak nic się ode mnie nie dowiedział. Do badań brali nocami, mniej ważnych w dzień.

Propagandę komunistyczną wpajali na wielką skalę, ale niestety nic nie mogli zrobić, bo mało kto z naszych uczęszczał na ich biesiedy [nieczytelne] pogadanek.

Urządzili nam kino i wyświetlali obrazy propagandowe, pokazywali nam też obraz w języku polskim. Autorką tego filmu była Wasilewska. Daliśmy dowód bolszewikom, że to są bzdurstwa i nieprawda. Wiara nasza zaczęła gwizdać, spluwać i wszyscy jak jeden rozeszli się, pozostawiając samych bolszewików, żeby sobie sami patrzyli na swe fałszywe dzieło.

Nic nie mogli zrobić – zawsze i na wszystko otrzymywali kontrę. Dali nam spokój, bo nawet politruk bardzo rzadko przychodził na salę.

8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:

Pomoc lekarska była dobra, mieliśmy swoich lekarzy i bolszewickich. Był też mały szpitalik. Śmiertelność była bardzo mała, bo przez cały czas zmarł jeden sierżant, nazwiska nie pamiętam.

9. Czy i jaka była łączność z krajem i rodzinami?

Łączność z krajem i rodziną była, w listopadzie w 1940 r. zezwolili pisać jeden list miesięcznie.

Ja wysłałem do żony pięć listów, to odpowiedź na nie otrzymałem dopiero w maju 1941 r. i to od razu cztery listy naraz. Listy były przetrzymywane, nie dla wszystkich, otrzymałem listy przed wyjazdem do Kozielska. Od maja 1941 r. już nie wolno było pisać. Wszystko to działo się w obozie Juchnowo, gdyż tam byliśmy najdłużej.

10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?

25 sierpnia 1941 r. przyjechała do obozu Grazowiec [Griazowiec] nasza polska komisja poborowa i wstąpiłem do wojska polskiego.

2 września otworzyły się nam bramy piekielne, byliśmy wolni. Załadowaliśmy się do pociągu i odjechaliśmy do Tockoje, tam był nasz punkt zborny.

Miejsce postoju, 7 marca 1943 r.