PIOTR WITEK

Sierż. rez. Piotr Witek, ur. 16 stycznia 1899 r. z ojca Wincentego i matki Marii z d. Rutkowskiej.

Zostałem aresztowany 21 września 1939 r. jako posterunkowy Policji Państwowej w Lidzie przez dwóch komunistów i jedną komunistkę, Żydów, oraz dwóch NKWD-zistów. Na ul. Suwalskiej w Lidzie przez wyżej wymienionych zostałem złapany i doprowadzony do mieszkania na ul. Żeligowskiego 52. W mieszkaniu została przeprowadzona rewizja osobista oraz w mieszkaniu w celu odnalezienia broni i karabinu maszynowego, ponieważ mi zarzucono, że miałem posiadać karabin maszynowy. Po zerwaniu podłogi i rozwaleniu dwóch pieców przez wyżej wymienionych, zostałem aresztowany i doprowadzony do więzienia w Lidzie, gdzie siedziałem od 21 września 1939 r. do 8 kwietnia 1940 r.

8 kwietnia 1940 r. zostałem wywieziony z Lidy do Mińska Litewskiego do Rosji, gdzie siedziałem w więzieniu od 12 kwietnia 1940 r. do 1 lutego 1941 r. w celi nr 91 na trzecim piętrze. W celi było nas 226 osób, warunki fatalne: brak powietrza, wody, siedział jeden przy drugim w kalesonach i nago i miał miejsce tylko siedzące, o leżeniu lub położeniu nie było mowy. Jeżeli chciał się położyć, to dwaj z jego sąsiadów opuszczali na jakiś czas miejsca, a ten odpoczywał. I tak robiliśmy na zmianę. Z powodu tłoku zaczęły pojawiać się choroby, różne [nieczytelne], parchy, świnka i najrozmaitsze inne, nawet były wypadki śmierci. Nazwisk nie przypominam sobie.

Opieka lekarska była bardzo słaba. Dawano dla starosty celi maść dziegciową i jeden drugiego smarował.

1 lutego 1941 r. skazany wyrokiem na osiem lat robót przymusowych zostałem wywieziony do łagru. Wywieziono [mnie] z Mińska Litewskiego do miasta Czybi [Czibiu], Rosja Kamja [Republika Komi?]. Podróżowałem pociągiem od 1 do 24 lutego 1941 r., w wagonie było nas 40 osób. Dawali 700 g chleba i sobła [?], czyli śledź na dobę, wody nie dawali. Tak byliśmy spragnieni wody, że lizaliśmy ściany wagonu, na których była szadź i mróz. W czasie podróży zmarły trzy osoby. Nazwisk nie pamiętam, wiem, że dwie były z okolic Łomży. W 24 dniu przyjechaliśmy do Czybj [Czibiu] i nas wysadzili z pociągu na śnieg. Siedzieliśmy w kuckach przeszło godzinę zanim nas podzielili na partie, czyli brygady, i poprowadzili nas pieszo sześć kilometrów do łagru Pioner [?]. Dali nam w tym łagrze po 500 g chleba i zupy i [za] dwie godziny załadowali na auta i powieźli 60 km do drugiego łagru Gardioł [?], gdzie przyjechaliśmy 25 lutego 1941 r. o godz. 1.00 , a rano o 6.00 wypędzili do pracy, tj. do roboty leśnej na zaprawę ścinać drzewa. Dwóch miało ściąć 24 sosny, gałęzie obciąć, spalić, sosny porozcinać, tj. przeciąć na miarę na kawałki i jeżeli normę kto wyrobił, miał drugi kocioł: 900 g chleba, kawałek ryby i zupa. Kto nie wyrobił, to pierwszy kocioł: 500 g chleba, śledź i zupa – woda gorąca i herbata.

15 maja 1941 r. zostałem przesłany do lekarza, który uznał mnie za chorego i przeznaczył do słabkomanda nr 2, gdzie zostałem przydzielony z łagru Gardioł [?] do łagru Tabis [Abez] i tego samego dnia z Tabisu [Abezu] na łagier Drenudka [Diewiatko?], gdzie mieściło się słabkomando cela 2 i cela 1. Pracowałem w lesie, nosiłem relepki [?] z lasu na drogę, oraz przy wyrabianiu [nieczytelne].

23 sierpnia 1941 r. została ogłoszona amnestia, a 13 września zostaliśmy zwolnieni, odprowadzeni do stacji kolejowej Zelenla [?], dostaliśmy dokumenty i 75 rubli na drogę i zostaliśmy odwiezieni do Tocka [Tockoje], gdzie przybyłem 23 września i wstąpiłem do armii polskiej, gdzie przebywam.

Miejsce postoju, 8 marca 1943 r.