Warszawa, 20 lutego 1950 r. Aplikantka sądowa Irena Skonieczna, działając jako członek Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce, przesłuchała niżej wymienioną osobę, która zeznała, co następuje:
Imię i nazwisko | Lucjan Stachlewski |
Data i miejsce urodzenia | 4 grudnia 1897 r., Izdebno, pow. Błonie |
Imiona rodziców | Franciszek i Aniela z d. Kołodziejak |
Zawód ojca | robotnik |
Przynależność państwowa i narodowość | polska |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Wykształcenie | 4 klasy szkoły rzemieślniczej |
Zawód | ślusarz |
Miejsce zamieszkania | Warszawa, ul. Chałubińskiego 4 m. 8 |
Karalność | niekarany |
Wybuch powstania warszawskiego zastał mnie w gmachu Ministerstwa Komunikacji przy ul. Chałubińskiego 4. Niemcy – kolejarze – całą ludność polską przebywającą na terenie ministerstwa spędzili do kotłowni w suterenach gmachu. Do wieczora 1 sierpnia 1944 roku, kotłownia zapełniła się ludnością, która znalazła się na tym terenie zaskoczona przez powstanie. Wieczorem Niemcy podzielili nas na dwie grupy. Jeńcy pierwszej grupy byli to pracownicy kolejowi, jeńcy drugiej grupy – ci, co nie mogli wykazać się kartą pracy na kolei. W nocy z 1 na 2 sierpnia przez jedną z kobiet, która u nas przebywała, Niemcy przesłali wiadomość do powstańców zajmujących wówczas dom Szkoły Pielęgniarstwa, w którym się w czasie wojny znajdowała Chirurgia Urazowa Szpitala Dzieciątka Jezus, że jeżeli powstańcy nie wycofają się w nocy z tego terenu, oni rozstrzelają wszystkich zgromadzonych w kotłowni. Powstańcy opuścili szpital, wycofując się na teren politechniki. Przez trzy dni powstania przebywaliśmy w podziemiach, w sali przygotowanej na bazę telefoniczną. Po czym i w tym pomieszczeniu nie mogliśmy się zmieścić. Wobec tego Niemcy, „jeńców 2” w liczbie około 65 wprowadzili na szóste piętro gmachu.
My, pracownicy ministerstwa, przebywaliśmy w około dwadzieścia osób w kotłowni. Na szóstym piętrze przebywali mężczyźni, gdyż kobiety Niemcy po trzech dniach wypuścili, tylko cztery kobiety nie chciały wyjść z ministerstwa. Tych ludzi Niemcy używali do najcięższych robót na mieście. Myśmy byli używani do robót na terenie gmachu. Do mniej więcej 10 września 1944 roku Niemcy na naszym terenie nie rozstrzelali żadnego z trzymanych zakładników. Dnia tego „jeńcy 2” zostali piechotą wyprowadzeni do Pruszkowa. Nas, pracowników Ministerstwa Komunikacji, niemieccy kolejarze wywieźli 16 września samochodem do Pruszkowa.
Na tym protokół zakończono i odczytano.