WALERIAN TYMKÓW

Szer. Walerian Tymków.

Wysiedlanie ludności cywilnej odbywało się w bardzo ciężkich warunkach, przy trzydziestu kilku stopniach mrozu, bez względu na stan odzieży, w jakiej niektórzy ludzie byli, nawet na wpół nago i boso.

Do mieszkań wpadała nad ranem milicja i kilku członków miejscowych władz gminnych składających się z Ukraińców oraz jeden lub dwóch NKWD-zistów. Po przeprowadzeniu rewizji za bronią dawali pół godziny na zebranie niektórych rzeczy i trochę żywności – w zależności od łaski tych zbirów mniej lub więcej.

Po półgodzinie ładowano na wozy i wieziono do stacji kolejowej, tam do 30-tonowych wagonów ładowano po 60 do 70 osób – kobiet, dzieci, mężczyzn i chorych. Wagony były bez piecyków. Po załadowaniu zamknięto od zewnątrz i przez dwa dni nie dawano ni jedzenia, ni wody. Po dwóch dniach dano chleb, trochę zupy i wodę. Tak było przez cały czas transportu, raz na dzień dawano jeść i wodę. Transport odbywał się w zamkniętych wagonach, pod eskortą kilkunastu żołnierzy i NKWD-zistów. Nawet dzieci nie wypuszczano na świeże powietrze.

Na posiołkach lub w sowchozach rozmieszczano po pięć do siedmiu rodzin do jednej małej izdebki. Po dwóch dniach spisano wszystkich, których uznali za zdolnych do pracy, tj. od 15 do 50 lat, mężczyzn i kobiety . Od tego czasu każdy musiał chodzić do pracy pod groźbą sądu i więzienia.

Do pracy musiano chodzić i zimą, przy 50 stopniach mrozu, choć ludność polska nie miała do tego stosownej odzieży i obuwia. Za chorego uznawano wtedy, gdy już miał wysoką gorączkę. Warunki pracy były bardzo ciężkie, normy wyznaczano nie do wyrobienia. Zapłata za nie mała, np. robotnik nie mógł na miesiąc zarobić tyle, by mógł ten miesiąc sam przeżyć, nie mówiąc już o utrzymaniu rodziny składającej się z kilku osób, więc ludność sprzedawała, co mogła, byle przeżyć jeszcze jakiś czas i ratować życie dokąd się da, nim przyjście śmierć głodowa.

Stosunek władz cywilnych i NKWD do ludności polskiej był bardzo wrogi. Mówiono zawsze, że trzeba wycisnąć ten kilogram chleba sowieckiego do ostatniej kropli. Taki stan trwał do 1 września 1941 r. Tego dnia zwołano zebranie wszystkich Polaków, ogłoszono amnestię i wydano nam zaświadczenia o obywatelstwie polskim, lecz do pracy jeszcze zmuszano i grożono sądem i więzieniem. Kilku nawet sądzono, lecz nie uwięziono. Dopiero gdy przyjechał delegat z armii polskiej i objaśnił wszystko ludności oraz poruszył tę sprawę w tutejszym urzędzie, do pracy nie zmuszano. Taki stan ludności był w presnowskim rejonie, presnowskim M. M. [?] sowchozie.