MARCIN TELEGA

Kpr. Marcin Telega, 48 lat, strażnik graniczny, żonaty.

19 września 1939 r. pod dowództwem inspektora Krawieckiego przekroczyłem granicę łotewską i przebywałem w obozie internowanych w miejscowości Litene.

2 września 1940 r. zostałem wywieziony przez NKWD z Łotwy do obozu internowanych w Kozielsku. W czasie wywożenia obchodzili się dość względnie, odebrali brzytwę i zegarek, obiecali na miejscu zwrócić, ale rzeczy tych już nie oglądałem.

W Kozielsku mieszkałem w budynkach klasztornych, mieszkanie było możliwe, higiena możliwa, szpital na miejscu, brak lekarstw. Element ludzki składał się z oficerów, sędziów, funkcjonariuszy policji, Straży Granicznej, leśników, Białorusinów oraz administracji wojewódzkiej i pocztowej. Panowały koleżeńskie stosunki. Odzież każdy miał swoją. Od czasu do czasu wymieniali bieliznę.

Przy badaniach NKWD obchodziło się łagodnie, tylko mówili, że Polski już nie będzie. Polska będzie czerwona i będzie należeć do nich. Przy badaniu zmuszali, żeby podać nazwiska konfidentów, to będę miał się u nich dobrze. Gdy odmówiłem, zaczęli mnie szykanować w ten sposób: jak przyszedł list od żony, to zostałem wezwany i pokazali mi list, powiedzieli, jak wydam konfidentów, to go otrzymam. Tak ciągali mnie kilkanaście razy i listu nie otrzymałem. 29 czerwca 1941 r. wywieźli mnie z Kozielska do Griazowca, tam namawiali, żeby wstąpić do czerwonej armii. Gdy oświadczyłem, że do ich armii nie wstąpię, to zmniejszyli rację chleba z 800 g na 350 g i jedzenie było bardzo marne.

Z obozu w Griazowcu zostałem zwolniony 2 września 1941 r. Przybyłem do Tockoje, 9 września 1941 r. zameldowałem się w dowództwie 7 Pułku Artylerii Lekkiej, który zaczął się organizować.