LEON ZYSELMAN

St. strz. Leon Zyselman, 30 lat, rzeźnik, żonaty.

Aresztowany przez Sowietów zostałem 19 grudnia 1940 r. w Pińsku. Od chwili aresztowania do zwolnienia 29 października 1941 r. przebywałem w więzieniach w Pińsku (od 19 grudnia 1940 do 23 czerwca 1941 r.), w Jelcu (od początku lipca do końca sierpnia 1941 r.), w Kirowie (od początku września 1941 r. do chwili zwolnienia), nie przechodząc żadnej procedury sądowej, bez wyroku i uzasadnienia aresztowania.

W więzieniu w Pińsku warunki w porównaniu z późniejszymi więzieniami były względnie znośne. Budynek więzienia był zatłoczony, w celi, w której przepisowo miało się mieścić 20 osób, stłoczonych było ok. 90. Przeważali więźniowie narodowości polskiej, rekrutujący się ze sfer urzędniczych Pińska, między nimi referent przemysłowy. Sowieci pozwalali na dostarczanie żywności i bielizny z domów, co ulżyło w niedoli.

Po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej wywieziono nas w zaplombowanych wagonach towarowych, wioząc ok. dziesięciu dni i karmiąc nas wyłącznie śledziami, nie dając „łyka” wody podczas całej jazdy. Warunki więzienia w Jelcu były fatalne. W małych „pojedynczych” celach stłoczonych było po 20 osób. Wszelkie ruchy w celi były ograniczone ze względu na niesłychaną ciasnotę. Wyżywienie marne. Na osobę tylko 400 g chleba i 400 g wodnistej zupy. Dwudniowa głodówka na znak protestu przeciw przebywaniu w tak fatalnych warunkach nie dała żadnego znaczniejszego rezultatu, bo zmniejszono liczbę więźniów w każdej celi zaledwie o dwóch–trzech i wyprowadzono na spacer do ustępu o północy, jak twierdzili dla zaczerpnięcia świeżego powietrza.

Warunki więzienia w Kirowie były nieco lepsze. W obszerniejszych celach mieściło się przeciętnie po stu więźniów. Większość spała na pryczach. Pożywienie składało się z 400 g chleba, 400 g wodnistej zupy i czasem kaszki, na osobę.

29 października 1941 r. zostałem zwolniony z więzienia w Kirowie i pojechałem do Ługowoj, gdzie 26 stycznia 1942 r. wstąpiłem w szeregi polskiej armii (10 Dywizja).