25 lutego 1946 r. w Warszawie asesor sądowy Antoni Krzętowski, delegowany do Głównej Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, przesłuchał niżej wymienioną w charakterze świadka, bez przysięgi. Uprzedzona o obowiązku mówienia prawdy oraz o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań świadek zeznała, co następuje:
Imię i nazwisko | Aniela Monkiewicz |
Imiona rodziców | Walenty i Maria |
Data urodzenia | 3 marca 1903 r. |
Miejsce zamieszkania | Milice, woj. wrocławskie, ul. Bieruta 15 |
Zajęcie | pracuje w sklepie |
Wykształcenie | III oddziały szkoły powszechnej |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Karalność | niekarana |
Mąż mój Leon 28 listopada 1943 roku został aresztowany przez żandarmerię niemiecką. Tego dnia żandarmeria przeprowadziła aresztowania na szerszą skalę w związku z jakimś napadem na ul. Nowogrodzkiej.
Jakiego rodzaju był ten napad, nie wiem.
Żandarmeria obstawiła tego dnia ulicę Żurawią, przy której my mieszkaliśmy, jak również i sąsiednie ulice.
11 grudnia 1943 nazwisko mego męża wyczytałam na liście zakładników, 16 grudnia ukazała się druga lista, w której Niemcy zawiadamiali o straceniu 280 osób na placu Teatralnym, a to w związku z zamachem na Brauna, który przeprowadzono 13 grudnia. W treści tego plakatu była wzmianka, że egzekucja odbyła się 14 grudnia 1943. Między nazwiskami osób straconych znajdowało się również nazwisko mego męża.
Miałam wiadomości od swojej sąsiadki, niejakiej Siekieryńskiej (imienia i adresu nie znam), która uzyskała je od członków polskiej organizacji, że mąż mój był początkowo przez kilka dni na gestapo w alei Szucha, a później przeniesiono go na Pawiak. Jedna paczka, którą przesłałam dla męża na Pawiak 8 czy też 10 grudnia, została przyjęta na komisariacie Policji Polskiej przy ul. Krochmalnej, a drugiej, którą próbowałam przesłać 15 grudnia, już przyjąć nie chciano.
W kwietniu 1944 zwrócono mi jako depozyt po mężu dwa pierścionki, pióro wieczne i złoty medalik z łańcuszkiem oraz około 1600 złotych w gotówce, a w maju jego dokumenty osobiste.
Protokół odczytano.