ZENON NOWOJCZYK


Strzelec Zenon Nowojczyk, s. Antoniego i Danieli, 27 lat, rzymski katolik, robotnik, kawaler, zamieszkały w miasteczku Dołhinów pow. wilejskiego, woj. wileńskiego.


5 lutego 1941 r. o godzinie 23.00 zostałem aresztowany w swoim mieszkaniu przez trzech NKWD-zistów i jednego miejscowego Żyda, którego nazwiska nie znam. NKWD-ziści zbudzili moją całą rodzinę, mnie kazali się ubrać, po czym oświadczyli, że jestem aresztowany. Przeprowadzili rewizję w mieszkaniu moich rodziców, a następnie zabrali mnie do miejscowego sielsowietu. Siedział tam już Szyszło z Dołhinowa, również aresztowany. Po upływie ok. godziny został jeszcze doprowadzony Łozowik ze wsi Niewiniany gm. Dołhinów i Włodzimierz Hareto z Dołhinowa. Po upływie ok. godziny zostaliśmy wszyscy załadowani na wozy i dostarczeni na stację kolejową Krzywicze, skąd pociągiem do Wilejki, gdzie osadzono nas w więzieniu. Eskortowała nas miejscowa policja. Cela więzienia była mała, siedziało w niej 30 osób, nie było miejsca do spania. Gdy położyliśmy się na podłogę w dwu rzędach, to nogi leżącego w przeciwnym rzędzie dochodziły do piersi przeciwleżącego. Sienników nie było, leżały tylko worki bez słomy. Cela nie była nigdy wietrzona.

W więzieniu w Wilejce przebywałem do 24 czerwca 1941 r. i przez cały czas prowadzone było śledztwo. Zarzucali mi, że należałem do organizacji „Kontrrewolucja”. Badanie odbywało się w gmachu NKWD. Podczas badania bito mnie, uderzając przeważnie ręką w czoło i kopali w nogi do kolan. W maju 1941 r., daty nie pamiętam, odbył się sąd i zostałem skazany na osiem lat robót przymusowych.

24 czerwca 1941 r. wraz z ok. tysiącem osób zostaliśmy wyprowadzeni z więzienia na ulicę, ustawieni w czwórki i prowadzono nas pieszo z Wilejki do Borysowa. Podczas tego [marszu] nie dawali odpoczynku i pożywienia. Podróż trwała do 27 czerwca [1941 r.]. W dniu tym zostaliśmy w Borysowie załadowani do wagonów towarowych wielkiego [rozmiaru?] po 80 osób. W czasie eskorty pieszej za Pleszczenicami nadleciały trzy samoloty niemieckie, wobec czego kazano nam się położyć na ziemi na drodze, jednak nie było żadnej straty wskutek bombardowania. Gdy wyruszono w dalszą podróż, dużo osób, które nie mogły dalej iść, zostało zastrzelonych na miejscu. Z [nieczytelne] w ten sposób zostało zabitych 12 osób, a to: Sergiusz Gregorjew ze Święcian, Urbanowicz – imienia nie znam – z Wilejki, Maciejewski – policjant z Daniłowicz, Kimber spod Łyntup, Rott z Brześcia nad Bugiem i wielu innych. Ogółem zastrzelono tam ok. 200 osób. Transport ten był skierowany do Rożan [?] nad rzeką Oka i trwał od 27 czerwca do 5 lipca 1941 r. W czasie transportu nie wypuszczano nas dla załatwiania potrzeb naturalnych ani też nie było do tego celu żadnego urządzenia, a załatwiano się w wagonie do papieru lub szmaty i wyrzucano przez otwór okna, który był częściowo odchylony. Wyżywienie przez całą podróż składało się z sucharów, słonej suchej ryby i surowej wody w ilości niewystarczającej, tak że ludzie mdleli i było kilka wypadków śmiertelnych. Ciepłej strawy nie było wcale.

Po przybyciu na miejsce cały transport został umieszczony w więzieniu w Rożanie. Cele więzienne były przepełnione, siedziało tam ok. stu osób. Były dwa małe okna, od zewnątrz przykryte koszem. Brak było powietrza. Siedziałem w podwalu. Wypuszczano nas [co]dziennie na pięciominutową przechadzkę.

W więzieniu tym przebywałem do 7 września 1941 r., w którym to dniu zostałem zwolniony i skierowany do Buzułuku, gdzie wstąpiłem do Wojska Polskiego.

14 marca 1943 r.