PISKULAK JULIAN

Dnia […] 1948 r. o godz. […] ja […] z Referatu Śledczego Komisariatu Milicji Obywatelskiej w Kielcach, działając na mocy polecenia Obywatela Prokuratora Sądu Okręgowego w Kielcach, przy udziale protokolanta […] , przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka. Świadek po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań i pouczony o treści art. 140 K.K. zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Piskulak Julian
Imiona rodziców Jan i Katarzyna ze Skrzemowskich
Data urodzenia 26 czerwca 1884 r.
Miejsce urodzenia Kielce
Wyznanie rzymskokatolickie
Zawód woźny
Miejsce zamieszkania Kielce, ul. Dymińska 77

Zimą w roku 1943 został założony obóz w areszcie miejskim przy ulicy Zamkowej 2, gdzie przebywali Polacy łapani na ulicy i wywożeni do Niemiec oraz byli tacy, którzy byli wywożeni, lecz gdzie, tego nie jest mi wiadome. Przy obozie tym nie byli Niemcy a była tylko polska policja granatowa. Żadnych cudzoziemców w tym obozie nie było.

Przeciętne zaludnienie tego obozu było od 40-70 osób, a podczas istnienia tego obozu mogło przejść ponad tysiąc osób.

W roku 1944, jesienią, przyszli partyzanci ubrani po niemiecku i struż Ostrowski, który później zginął, wpuścił ich do środka, skąd wypuścili 17 osób a pozostało 6 osób, które nie chciały wyjść i od tej pory obóz został zlikwidowany.

Żadnych robót więźniowie nie wykonywali. Odżywienie było [na początku niewystarczające], tylko na cały dzień kawałek chleba i pół litra kawy, lecz potem przynoszone były obiady z Caritasu.

Jeżeli był ktoś chory to lekarz był przyprowadzany do chorego. Umierać nikt nie umierał.

Wiadome mi jest że w tym obozie przebywała jedna Żydówka, która była w ciąży i przyszedł żandarm Strzelanowski (imienia ani też szarży nie znam), który Żydówkę tą pod ustępem zastrzelił. Drugi wypadek, to znów przyszło dwóch Niemców, którzy wyprowadzili najpierw jednego Polaka za mur i strzelili jeden raz. Czy go zabili czy też nie, tego nie jest mi wiadome. Potem wyprowadzili drugiego, do którego strzelili dwa razy, jeden prawdopodobnie z nich uciekł. Nazwiska żadnego nie znam. Gdzie ci zabici byli chowani, tego nie jest mi wiadome.

Żadne dowody rzeczowe nie pozostały gdyż policja wszystko zabrała.

Krematorium w więzieniu czyli w obozie nie było.

Nazwisk aresztowanych nie znam.

Niemców tam nie było, natomiast dowódcą tego obozu był Sikora (imienia nie znam), na ramieniu nosił krokwie. Natomiast znałem drugiego policjanta nazwiskiem Nowak, lecz on został zabity podczas zajmowania Kielc przez Armię Sowiecką.

Na tym kończę swoje zeznanie i po odczytaniu podpisuje.

Kto by więcej mógł zeznać w tej sprawie, nie jest mi wiadome.