STANISŁAW CZŁONKOWSKI

Stanisław Członkowski.

13 kwietnia 1940 r. zostałem wywieziony wraz z moją siostrą z miejscowości Synowódzko Wyżne, pow. stryjskiego, do Kazachstanu. O godzinie 3.00 w nocy dom, w którym mieszkałem, został otoczony żołnierzami z nasadzonymi na karabiny bagnetami, do mieszkania wszedł przedstawiciel НКВД w otoczeniu dwóch żołnierzy z bagnetami i oświadczył nam: Советская властьрешилачтoбывыпереeхали в СоветскийСoюз. Otrzymaliśmy dwie godziny na spakowanie rzeczy i – załadowawszy nas na furmankę – pod eskortą przywieziono nas do stacji Skole. Tam załadowano nas w wagony towarowe i po 15-dniowej, dość uciążliwej podróży, zwłaszcza [ze względu] na ciasnotę, w wagonach (w naszym jechały 63 osoby) przybyliśmy do stacji Kustanaj, leżącej w północnym Kazachstanie.

Po wyładowaniu z pociągu rozwieźli nas samochodami po posiołkach całej obłasti. Nas przywieziono do kozackiego [sic!] posiołka i tam nas osiedlono, wręczając nam sowieckie paszporty. Mieliśmy prawo swobodnego poruszania się w obrębie rejonu. Warunki egzystencji okazały się bardzo ciężkie, ze względu na niemożność zarobkowania z powodu braku odpowiedniej pracy. Praca jaka była, to praca fizyczna, bardzo ciężka, w prymitywnych warunkach wykonywana, bardzo źle płatna, ewentualnie wcale nieopłacana, gdyż priedsiedatiele kołchozów, wyzyskując naszą nieświadomość, zmuszali nas do pracy w kołchozach, obiecując płacić trudodniami na przyszły rok. Następnego roku, gdy przyszedł rozrachunek, oświadczono nam, że ze względu na marny urodzaj na trudodzień nic nie przypada.

Po paru miesiącach pobytu, mając już pewne doświadczenie, najmowaliśmy się do robót na zasadzie pisemnej umowy, z zapłatą tuż po ukończeniu roboty. Zarobki, nawet najlepsze, nie wystarczały na skromne dzienne wyżywienie, nie mówiąc już o mieszkaniu i ubraniu.