PIOTR HABERKO

Warszawa, 2 marca 1946 r. Sędzia Halina Wereńko, delegowana do Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o znaczeniu przysięgi sędzia odebrała od niego przysięgę.

Świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Piotr Haberko
Data urodzenia 15 października 1897 r.
Imiona rodziców Piotr i Marianna z Pielnów
Zajęcie budowniczy pieców szklarskich
Wykształcenie siedem klas szkoły powszechnej
Miejsce zamieszkania Wołomin, ul. Poniatowskiego 7
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany

W czasie okupacji niemieckiej mieszkałem tak jak i obecnie w Wołominie. Razem ze mną mieszkał mój syn Zdzisław Stanisław urodzony 1 stycznia 1923 roku.

Podaję datę zgodnie z rzeczywistością, w czasie okupacji niemieckiej syn w papierach miał nieprawdziwą datę urodzenia, 1 stycznia 1918, i ta data figurowała potem na afiszu, który ogłosił o rozstrzelaniu mego syna.

Syn mój należał do organizacji podziemnej, która miała na celu walkę z Niemcami. Był bardzo aktywny. W tym czasie mieszkał u mnie komisarz polityczny Schisler, dzięki temu nasza organizacja przez syna była powiadamiana o zamiarach Niemców.

7 listopada 1943 w czasie obławy, którą Niemcy urządzili w Wołominie, został odkryty skład broni, mundury polskich żołnierzy oraz listy volksdeutschów i inne podobne dokumenty u komendanta organizacji Majewskiego(zam. przy Powstańców). Majewski pod wpływem badań niemieckich, pytany, skąd jest lista volksdeutschów, Ausweisy i zaświadczenia, wydał mego syna.

8 listopada 1943 syna mojego nie było w domu, pojechał do Warszawy w sprawie organizacji, a mianowicie planował uwolnienie 40 osób zabranych w czasie obławy z Wołomina i zatrzymanych w obozie przy ul. Skaryszewskiej. W tymże dniu do naszego domu wpadli gestapowcy, zatrzymali żonę i dzieci i każdego, kto wchodził do mieszkania. Ja byłem tego dnia nieobecny. Przyjechałem do Wołomina nazajutrz, 9 listopada. Uprzedzony przez ludzi, zamiast do mieszkania, udałem się na dworzec i spotkałem tam syna, który przyjechał z Warszawy. Powiedziałem mu, by uciekał, na co syn mój odpowiedział mi, iż ma możliwość zorganizowania ucieczki 40 osób z obozu przy ul. Skaryszewskiej i dopóki tego nie dokona, nie będzie się ukrywał. Ponadto oświadczył, iż nie ma rozkazu władz swoich uciekania z Wołomina. Zacząłem go prosić, na co mi odpowiedział „Ty chyba nie jesteś dobrym Polakiem”. Znając służbistość syna i jego poświęcenie sprawie, nie oponowałem.

Gdy szliśmy ulicą, podeszli do nas żandarmi i aresztowali syna. Wywieźli go do Radzymina, potem do Warszawy w al. Szucha 25 i do więzienia na Pawiaku.

Od komisarza policji granatowej w Radzyminie dowiedziałem się, iż tam odbyła się konfrontacja między Majewskim a moim synem, przyczym mój syn w czasie badań nikogo nie wydał, trzymał się tej taktyki i do zarzucanych mu czynów nie przyznawał się.

Zacząłem robić starania o uwolnienie syna przez Niemców. Znalazłem takie źródło, gdzie za 175 tysięcy zł obiecano mi to załatwić. Wpłaciłem połowę tej sumy, gdy przyjechałem wpłacić drugą połowę około 20 listopada 1943, powiedziano mi, iż syn nie żyje, przyczym pieniądze mi zwrócono.

Miałem sen, iż syn mój jednak żyje, nazajutrz udałem się do patronatu więziennego na ul. Chłodnej z paczką żywnościową i tu paczkę przyjęto, co świadczyło o tym, iż syn mój żył jeszcze.

Rozpocząłem w innym miejscu starania o uwolnienie syna, gdy 4 czy też 5 grudnia 1943 roku ujrzałem nazwisko i personalia syna pod nr. 89 na afiszu ogłaszającym rozstrzelanie Polaków. Egzekucja odbyła się przy ul. Puławskiej, zabitych było 100 mężczyzn. Niemiec, który się starał o uwolnienie mego syna, opowiadał mi, iż syn mój w toku badań był niezłomny, nikogo nie wydał i do winy się nie przyznał.

Protokół odczytano.

Dodaję, iż syn mój był przed wojną uczniem Gimnazjum Stowarzyszenia Dyrektorów Szkół Średnich na Krakowskim Przedmieściu, w czasie wojny skończył w kompletach kursy budowlane.

Odczytano.