PIOTR BONDAREWICZ

1. Dane osobiste (imię, nazwisko, stopień, wiek, zawód i stan cywilny):

Sap. Piotr Bondarewicz, 47 lat, pracownik kolejowy, żonaty, pięcioro dzieci; 11 Batalion Saperów Kolejowych.

2. Data i okoliczności zaaresztowania:

Aresztowany 27 czerwca 1940 r. w miejscowości Juraciszki, pod zarzutem należenia do partyzantki, związków kontrrewolucyjnych w Polsce i agitacji przeciw Związkowi Sowieckiemu. Zarzuty te były fałszywe, z wyjątkiem przynależenia do związków w Polsce, za co – uważałem – obce państwo nie ma prawa pociągać mnie do odpowiedzialności. Aresztowano mnie o 3.00 w nocy w prywatnym mieszkaniu i odesłano do więzienia w Lidzie.

3. i 4. Nazwa i opis obozu, więzienia lub miejsca przymusowych prac:

W więzieniu trzymano mnie do 13 kwietnia 1941 r., w okropnych warunkach. W przepełnionych celach ludzie spali na cementowej podłodze bez żadnej pościeli. Nie można było w nocy przejść do kibla, zaduch, brak wody i powietrza zatruwał organizmy ludzkie. Odżywianie to woda z kaszą, kapusta ze śmierdzącymi rybami, 500 g chleba ciężkiego jak glina.

Wywieziono mnie po odczytaniu mi wyroku skazującego zaocznie na osiem lat więzienia „obozów pracy” do obozu Wielka [Bolszaja] Inta w Komi [A]SRR. W pierwszych dniach i potem aż do zwolnienia siedzieliśmy, tj. mieszkaliśmy, w namiotach. Warunki były ciężkie. Spaliśmy na pryczach bez sienników. W zimie bardzo niska temperatura. Namioty były słabo oświetlone, lamp nie było, paliliśmy łuczywo. Bez podłóg były nasze „mieszkania”, w których woda zamarzała nie wolniej jak u nas w Polsce na Wiśle. Mrozy dochodziły nieraz do 70 stopni.

5. Skład więźniów, jeńców, zesłańców:

W obozie pracy było więcej obywateli polskich z różnych warstw – lekarze, nauczyciele, oficerowie, robotnicy i właściciele nieruchomości. Przestępstwa jak zwykle: polityczny lub „granicznik”, tj. w obydwu wypadkach człowiek Bogu ducha winien.

Z sowieckich obywateli przeważała większość przestępców kryminalnych, złodziei i sprzeniewierzycieli. Kilku było inżynierów „carskich” – jako polityczni. Przestępcy kryminalni to zwyrodniali ludzie, całkowicie wychowani w Związku Sowieckim, niemający absolutnie pojęcia o życiu poza ZSRR. Nie potrafią uszanować ani Boga, ani ludzi. Okropnie przeklinają Boga i państwa faszystowskie, przypisując ten termin wszystkim państwom zachodnim i Ameryce. W obozie do udręki NKWD dochodzą jeszcze te męty, które kradły naszym obywatelom wszystko dosłownie, obrzydzały nam bezkarnie ciężkie i tak życie.

Współżycie Polaków między sobą było również nie nazbyt dobre, tarcia były na tle ciężkich warunków życiowych. Do pracy budzono o godz. 4.00, a o 5.00 już wypędzano do pracy, która trwała aż do zupełnego zmierzchu. Zarobków żadnych nie otrzymywaliśmy. Życie było bardzo złe – chleba 500 g i jakaś kasza lub rzadka soczewica z rybą lub grzybami były całym pożywieniem. W porze zimowej dwa razy dziennie.

6. Życie w obozie, więzieniu:

Życie w obozie było ciężkie. Do pracy wychodziliśmy o 5.00 rano, pracowaliśmy do zmierzchu, jak wspomniałem w pkt. 5. Ludzi niemogących pracować sadzano do karceru i głodzono, gdyż 300 g chleba człowiek zjadał na jeden raz, a cały dzień był głodny. Byliśmy zatrudnieni przy rąbaniu lasu i budowie dróg z drzewa (wyściełanie) prowadzących do kopalni. Normy tak wielkie, że z naszych ludzi nikt nie mógł ich wyrobić, dlatego stosowano wobec nas różne ograniczenia, nie tylko żywnościowe, ale i w korespondowaniu. Życia kulturalnego nie było: ani kina, ani teatrzyków żadnych, ani radia. Nic nie wiedzieliśmy, co się dzieje na świecie.

7. Stosunek władz NKWD do Polaków:

NKWD obchodziło się z naszymi obywatelami, a również i ze swoimi sowieckimi, w nieludzki sposób. Trudno jest wprost to opisać. Przy dochodzeniach, które prowadzili przeważnie w nocy, używali różnych sztuczek jako tortury zmierzającej do wymuszenia potrzebnego zeznania. Bicie kolbą rewolwerową po bokach, stawianie w pozycji na baczność, wrzucanie do karceru, ohydne przekleństwa, wywożenie do lasu lub w pole rzekomo na rozstrzał, zmuszanie do kopania sobie grobu itp. cechowało kulturnyj narod sowiecki, a właściwie jego elitę – NKWD. Jakich to przekleństw nie używano. Bluźnili na Boga, na wszystko co chrześcijańskie i kulturalne. Obrażali naszych wodzów: marszałka Piłsudskiego i gen. Sikorskiego. Mówili, że już Polski nigdy nie będzie. Przy dochodzeniach, wygłodzonym po parę dni podawali wędliny, kawę i bułki, aby zachęcić do zeznań, a kiedy nie uzyskiwali spodziewanych wyników, jedzenie zabierali z powrotem, a głodną ofiarę [wysyłali] do zimnego karceru. Dochodzenia były fikcją. Nigdy nie szło „sędziemu” o prawdę, a tylko o to, aby kogoś fałszywie zasądzić, gdyż w Rosji Sowieckiej co trzeci obywatel przechodził pieriewospitanije w łagrach. Za nic, za to tylko, że się nie podobał komuś w Rosji, wystarczy na kogo napisać lub powiedzieć, że to jest człowiek szkodliwy, a już osiem lat jest. Często były wyznaczane kontyngenty do zaaresztowania, gdyż potrzebni byli robotnicy lub – o ile się rozchodziło o Polaków – to dla wyrównania aresztowanych komunistów w państwach demokratycznych. W obozach pracy NKWD również „opiekowało” się Polakami. Z chwilą rozpoczęcia wojny z Niemcami 22 czerwca 1941 r. poczęli aresztować po raz drugi w obozie i zabierać do więzień i tam sądzić. Śladu po ludziach tych nie było żadnego – przepadli. Zwalniać nas na mocy amnestii rozpoczęli dopiero w styczniu 1942 r. i to jeszcze wielu zostało.

8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:

Pomoc lekarska była, ale tak jakby jej i nie było. Lekarz miejscowy, aresztowany, bał się władzy i zwalniał od pracy człowieka takiego [dopiero], który był przed śmiercią. Szpitale bardzo prowizoryczne, toteż śmiertelność na Północy była bardzo duża. Nazwisk nie pamiętam. Jednego zanotowałem sobie, jest to Jan Aniśkiewicz z Baranowicz, który zmarł, dostając jakiegoś ataku wewnętrznego. Mordował się biedny człowiek całą noc, rano zdecydowali się zabrać go do szpitala, lecz po drodze zmarł.

9. Czy i jaka była łączność z krajem i rodzinami?

Łączności z krajem nie mieliśmy, gdyż – mimo iż mieliśmy prawo pisać listy do swoich raz na miesiąc – to z obozu tego nie przyjmowano wcale od nas korespondencji do wysłania, mówiąc, że nie połagatsia.

10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?

Z obozu pracy zostałem zwolniony 7 stycznia 1942 r., przyłączyłem się do grupy Polaków, która zmierzała do Wojska Polskiego. Podróżowaliśmy z górą trzy miesiące, aż 14 kwietnia 1942 r. dotarliśmy do Kermine, gdzie zostałem przyjęty do batalionu kolejowego.

Miejsce postoju, 5 marca 1943 r.