HENRYK IMIELA

Dnia 11 marca 1946 r. Sędzia Halina Wereńko, delegowana do Komisji Badania Zbrodni Niemieckich, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o znaczeniu przysięgi sędzia odebrała od niego przysięgę na zasadzie art. 109 kpk.

Świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Henryk Marian Wacław Imiela
Data urodzenia 26 sierpnia 1922 w Poplewie, pow. Próżana
Imiona rodziców Andrzej Stanisław i Irena z Imielów
Zajęcie student Akademii Nauk Politycznych
Wykształcenie matura
stan cywilny kawaler
Miejsce zamieszkania Komorów, ul. Klonowa 18
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany

W czasie okupacji niemieckiej mieszkałem razem z rodzicami w Ostrowi Mazowieckiej. Ojciec mój, Andrzej Stanisław(ur. 10 listopada 1886 w majątku Zakrzew pow. Tarnobrzeg), z zawodu inżynier agronom, w czasie okupacji niemieckiej pracował jako urzędnik w spółdzielni rolniczo-handlowej w Ostrowi Mazowieckiej.

Od początku powstania organizacji podziemnej mającej na celu walkę z Niemcami mój ojciec zaczął pracować konspiracyjnie na terenie powiatu Ostrów Mazowiecka. Wiem, że w roku 1943 był kwatermistrzem obwodu w AK(pseudonim Sokół II).

20 października 1943 o 11.30 do biura spółdzielni przyjechali samochodem dwaj miejscowi gestapowcy (Sicherheitspolizei), jeden z nich imieniem Paul, drugi nazwiskiem Blaszke. Zgłosili się do komisarza Niemca, pytając o ojca. Komisarz zawołał ojca do gabinetu, gdzie gestapowcy przeprowadzili powierzchowną rewizję osobistą w biurku, która nie dała rezultatu. W godzinę później ci sami gestapowcy przeprowadzili powierzchowną rewizję w naszym mieszkaniu. Ta również nie dała rezultatu, zabrali tylko próbkę pisma ojca. Przez trzy dni ojciec przebywał w miejscowym więzieniu, poczym został przesłany do Warszawy do więzienia na Pawiaku.

W tym samym dniu, kiedy aresztowano mojego ojca, zostało aresztowanych 14 osób, spośród których pamiętam nazwiska: Orzech, Tomaszewski, Stanisław Bejna, Adamus. Więcej nazwisk nie pamiętam.

Ze źródeł konspiracyjnych dowiedziałem się, iż istnieje przypuszczenie, że dozorca więzienia w Ostrowi Mazowieckiej, Zawadzki, który był człowiekiem zaufanym AK, doręczał grypsy więźniom ewentualnie ułatwiał kontakty, okazał się konfidentem gestapo i wsypał ojca. Zawadzki został zastrzelony w 1944 roku w styczniu czy lutym na podstawie wyroku organizacji podziemnej jako zdrajca.

20 grudnia 1943 udałem się do Warszawy, by podać paczkę ojcu. Przedtem wysłałem już dwie paczki, a także dostałem dwa listy od ojca. Po przybyciu do Warszawy zobaczyłem na afiszu ogłaszającym rozstrzelanie 270 Polaków nazwisko ojca na 205 miejscu. Nazwiska czterech osób z Ostrowi Mazowieckiej, które wymieniłem, także były umieszczone na afiszu.

Zaznaczam, iż w początkach listopada w Ostrowi Mazowieckiej były rozwieszone afisze, iż na pierwszym miejscu ojciec i 14 osób w tym czasie aresztowanych są zakładnikami.

Wymienione przeze mnie 270 osób było rozstrzelane partiami w dniach 11, 12, 13 i 14 grudnia 1943 roku. W której grupie był mój ojciec, nie dowiedziałem się.

Później w „Biuletynie Informacyjnym” z grudnia 1943 przeczytałem, iż te 270 osób zostało rozstrzelanych przez Niemców w następującej kolejności: na Miodowej w czasie egzekucji ulicznej 30 osób, na placu Teatralnym w czasie egzekucji ulicznej 70 osób i w getcie 170 osób.

Żadnego oficjalnego zawiadomienia o śmierci ojca nie otrzymaliśmy, jedynym stwierdzeniem była wiadomość z afisza oraz fakt, iż na Krochmalnej nie przyjęto więcej paczek dla ojca.

Protokół odczytano.