Rtm. Marian Hernik, 46 lat, oficer służby stałej, żonaty.
Aresztowany na Litwie, w Bejmanie [Beimene], pow. Poniewież, 14 czerwca 1941 r. jako uchodźca cywilny pod zmienionymi danymi personalnymi (Mikołaj Rokosz). Ze mną aresztowana była żona moja Justyna.
Po aresztowaniu przewieziono nas, wraz z aresztowanymi obywatelami litewskimi, samochodem ciężarowym na posterunek NKWD w Krakinowie [Krukone], skąd na dworzec i załadowano do wagonów towarowych. Wagony miały okratowanie żelazne i otwór w podłodze jako ustęp. Ze mną razem był aresztowany emerytowany rtm. Leon Montwiłł, który podobno umarł w Tockoje, podchorąży z 1 Pułku Ułanów Donimirski, ppłk. Bobrowski, lecz byli oni przewiezieni innym transportem, jako mieszkający w pow. kiejdańskim. W wagonie było nas ok. 20 osób. Z obywateli polskich – ppor. rez. Latoszek Roman, ja i żona, pani Maria Sarnacka, obecnie PSWK, sztab armii – szef służby zdrowia i mjr Banaszek występujący pod nazwiskiem Roman Pol. Ze stacji Łaba wywieziono nas do Poniewieża, gdzie zrobiono pierwszą selekcję, potem przez Łotwę do Nowowilejki, gdzie zrobiono drugą selekcję.
Z nami w wagonie byli Polacy obywatele litewscy: inż. górnik Sawicki – umarł w Barnaule, inż. chemik Brzozowski, lat siedemdziesiąt parę, rodzina Biwil – obywatele ziemscy – matka Jadwiga, córka Zosia (5 lat), mała (5 miesięcy) i pasierb Bohdan, 16 lat. Pan Biwil był oddzielony od rodziny w Poniewieżu. Następnie staruszkowie Pereszczako – mąż i żona, on były dyrektor gimnazjum polskiego w Poniewieżu. Pani Korabiewicz, matka z córką ułomną – garbatą – obywatelka ziemska. Obchodzono się [z nami] ostro, liczna straż NKWD. Wody mało. Wydawano trzy razy obiad, z czego dwa razy w nocy – zupa i kasza – chleba mało.
27 czerwca mieliśmy pierwsze wiadomości o wojnie niemiecko-bolszewickiej. Wielkie upały, gorąco i duszno w wagonie, moja żona i inne kobiety mdlały. 29 czerwca przewieziono nas do miasta Barnauł, Ałtajski Kraj, tu umieszczono po 12 ludzi w namiotach. Zwieziono dużo osób z Litwy, z Polski z rejonu Brześcia. Namiotów brak, ludzie nocują na dworze, w deszczu, przy burzach i wichurze.
Od 2 lipca rozpoczęto przymusowe prace dla mężczyzn i kobiet. Ja rozpocząłem pracę w tartaku, przy wydobywaniu drzewa z rzeki. Żona moja pracowała przy budowie. W obozie poznałem majora lekarza Tustanowskiego Eustachego. Ze mną pracowali były policjant Żelazny Jan, Dembiński, który był w obozie z żoną i Żyd Szklanowski Mendel – obywatele polscy, reszta to obywatele litewscy. Warunki pracy ciężkie, norma na człowieka 120 m kubicznych, przeważnie nocna zmiana, zapłata 40 kopiejek od metra. Stosowana do nas stawka [była] stara, nieaktualna, bez pomocy w narzędziach. Komary i meszki. Zabezpieczenia sanitarnego brak. Brygadierzy to obywatele sowieccy, obchodzili się [z nami] źle, wymyślali, umyślnie sekowali, była dążność do komunizowania.
W obozie stosunki z Litwinami złe – szczególnie po zawarciu umowy polsko-sowieckiej, przeważnie zdecydowani germanofile, nawet Polacy obywatele litewscy byli germanofilami i zgłaszali się jako Litwini, licząc na zwycięstwo Niemców lub przyjmując obywatelstwo litewskie-sowieckie, starając się w ten sposób o ulgi ze strony władz NKWD. Taki był obywatel ziemski Olechnowicz i inni, nazwisk nie pamiętam. W obozie ciągłe rewizje, niespodziewane skryte działania NKWD przez obywateli litewskich. Ludność miejscowa na ogół ustosunkowana obojętnie, raczej przyjaźnie, prócz inteligencji, tj. urzędników, nastawionych wrogo.
W lipcu uległem wypadkowi – przycisnęło mnie drzewo – zgłosiłem się sam, bez niczyjej pomocy do tzw. polikliniki. Nie dano mi żadnej właściwie pomocy lekarskiej, zwolnienia na trzy dni, nie chciano mnie przedstawić komisji lekarskiej celem zwolnienia do lżejszej pracy. W szpitalach umierało dużo starszych osób, którym mimo trzymania w szpitalu nie dawano żadnej konkretnej pomocy lekarskiej. W obozie panowała dyzenteria, umierało dużo dzieci. Stopniowo zapasy wyczerpały się, przyszła kolej na sprzedaż ubrań, obuwia, zegarków, biżuterii – kto miał. Polscy obywatele przeważnie cierpieli większy głód, gdyż nie mieli ze sobą tyle zapasów.
29 sierpnia miejscowe władze zrobiły zebranie Polaków i ogłosiły o amnestii oraz rozpoczęciu wydawania udostowierienij. Wielu Polaków NKWD zatrzymywało, namawiało do współpracy, nastawiali na Litwinów, następnie na Polaków, szczególnie gdyby się dostali do armii. Grupa zebranych Polaków starała się zorganizować. Major Tustanowski, ja i Przyradowski Ignacy z Warszawy wysłaliśmy depeszę do sztabu polskiej armii w Tockoje. W końcu września otrzymaliśmy odpowiedź. Staraliśmy się zorganizować transport, jednak władze sowieckie NKWD utrudniały, twierdząc że nie mają od swoich władz żadnych poleceń w tym kierunku. Był ogólny pęd do wyjazdu na południe Rosji (Uzbekistan), szczególnie wśród Żydów. Panowało niedowierzanie, nawet wśród obywateli polskich, co do Wojska Polskiego, sądzono że jest zależne od armii sowieckiej.
Były objawy germanofilstwa. Pewna grupa, łącząca się z mjr. Tustanowskim i ze mną, starała się utrzymać wiarę w przyszłość i organizować, z tego powodu zostało mi wstrzymane wydanie udostowierienija, pod pretekstem, że nie wiadomo, czy jestem obywatelem polskim. Ktoś musiał mnie zdradzić. Byłem wzywany kilkakrotnie do NKWD na Kraj Ałtajski. Badał mnie sam naczelnik krajowy NKWD, generał (z rombem) zdaje się Popow i przy nim pułkownik, który przyjechał z Moskwy. Byłem wzywany kilkakrotnie, namawiano mnie do współpracy, obiecywano i posadę, i wyjazd do armii, do Moskwy, częstowano prawdziwą herbatą z cukrem, ciasteczkami itd. Pytano się np., czy wiem, dlaczego Polska przegrała wojnę. Opowiadano różne bzdury o obecnym rządzie polskim i gen. Sikorskim, starając się zmniejszyć [ich] prestiż w moich oczach, wreszcie grożono. Dwukrotnie byłem pobity. Dzięki temu, że żona moja zawsze szła ze mną i czekała na mnie, raz nawet była w środku w budynku, w innym pokoju, poza tym przychodzili inni (wywiezieni) z Polaków, współtowarzyszy, umyślnie, aby być świadkami choć na ulicy, ostatecznie w końcu października otrzymałem udostowierienije.
Były wydane ostre zakazy wyjazdu, jednak pojedyncze grupy wyjeżdżały na południe, szczególnie gdy udało się nawiązać kontakt między niektórymi obozami. Grupa obywateli polskich – wszyscy, których wymieniłem, poza tym pani Zofia Szwojnicka, Polka, lecz obywatelka litewska i ja z żoną – zdecydowała się na wynajęcie wagonu towarowego i też wyjazd na południe. W Taszkencie wysiedliśmy w pierwszych dniach listopada, nocowaliśmy w ogrodzie koło dworca lub w podwórzach. Delegat Polski i przedstawiciel wojskowy, mjr (?) Frankowski odmówili nam przesłania nas do Tockoje, twierdząc, że do armii nie przyjmują. Wobec tego pięć osób: żona moja, ja, mjr Tustanowski, pani Zofia Szwojnicka i Przyradowski Ignacy, wyjechaliśmy do Kokandy, gdzie żyliśmy w okropnych warunkach i o głodzie.
W nocy 30 listopada NKWD zabrało wszystkich Polaków, załadowano nas do wagonów osobowych i transportami wywieziono na północ. Dzięki bytności pana gen. Sikorskiego zatrzymano nas na stacji Tylkibas koło Dżambułu, tam staliśmy kilka dni, po czym wywieziono nas z powrotem na południe w rejon miasta Osz, do miasteczka Naukat, do kołchozów. Przyjechaliśmy tam 15 grudnia 1941 r. W czasie tej podróży dawano nam obiad, rzadko, co drugi czy trzeci dzień, przy tym okradano bez skrupułów z chleba i obiadów. W kołchozie im. Telmana zupełnie przestano nam dawać [utrzymanie], tak w naturze, jak w pieniądzach. Okres od 15 grudnia 1941 do 15 stycznia 1942 r., był najcięższy, bo zupełnego głodu, przy tym z powodu złego ubrania powstawały choroby, jednak nagminnych zachorowań na tyfus nie było.
27 stycznia wyjechałem z mjr. Tustanowskim do polskiej armii na skutek wezwania nadesłanego przez naczelnika wojenkomatu. Mimo nieustannej korespondencji z naszej strony do Taszkentu, do delegatury, depesz do mjr. Frankowskiego, szukano nas do połowy stycznia 1942 r. Żonę przywiozłem do 10 Dywizji Piechoty, gdzie miałem przydział, 8 marca 1942 r. Resztę polskich obywateli osobiście ściągnąłem z rejonu Naukat w lipcu 1942 r. i wszyscy są obecnie w armii albo w obozach cywilnych w Teheranie.
Łączności z krajem nie mieliśmy.
Miejsce postoju, 9 marca 1943 r.