Henryk Vogelhut, ur. 15 listopada 1923 r. w Krakowie (Polska), obecnie zam. Landsberg am Lech bl. 3 m. 42.
[Świadek] oświadczył:
Po zlikwidowaniu getta krakowskiego, został utworzony KZ w Płaszowie, w którym władcą był Amon Göth. Był to człowiek, który już przed przybyciem do Płaszowa zlikwidował lager w Majdanku, więc tym samym już miał na sumieniu kilkadziesiąt tysięcy ludzi. W Płaszowie był panem życia i śmierci, on osobiście częstował kulami ludzi, którzy wpadli niewinnie mu w oczy. Za swoje morderstwa dostał awans na Hauptsturmführera i stale był postrachem dla ludzi żyjących w lagrze. Apele, które odbywały się w jego obecności, były przypłacone życiem kilkudziesięciu osób, które on własnoręcznie częstował kulami. Często sobie pan komandir wyjeżdżał konno na przechadzki w miejsce, gdzie ludzie pracowali przy tzw. Barakenbau. Tam robił polowanie i w ten sposób co dzień padało kilkadziesiąt ofiar z jego ręki, jak również z jego rozkazu.
Z lagru grupy ludzi wychodziły do pracy na miasto, a wieczorem, wracając z pracy, byli oczekiwani przez niego w bramie, gdzie robił rewizje. W grupie, w której znalazł chleb lub jakieś inne artykuły żywnościowe, które były zakupione w mieście z powodu głodu, który panował w lagrze, wszystkich rozstrzelano, jak np. Bonarkę, Bahnhof i inne.Widziałem, jak powieszono chłopca z placówki NKF za [to, że nucił] piosenkę rosyjską.
Znam jeszcze dużo faktów, przy których byłem obecny, ale musiałbym bardzo dużo pisać, więc określę go w kilku słowach, że jest on największym mordercą, jakiego znam osobiście, dla którego każda kara, jaką by dostał, jest za mała. Landesdorfer [Landstorfer] i Eckert są to bandyci numer dwa, którzy współpracowali ręka w rękę z panem Göthem. Szczegóły chciałbym opowiedzieć na sali sądowej, w ich obecności, o co bardzo proszę.
To zeznanie na dwie strony jest przeze mnie własnoręcznie napisane, dobrowolnie, bez przymuszenia, bez gróźb, obaw albo przemocy, 1 maja 1946 r. Przysięgam przed Bogiem Wszechmogącym, że to jest prawda i tylko prawda.