FRANCISZEK DZIEWULSKI

Strz. Dziewulski Franciszek.

28 września 1939 r złapany zostałem do niewoli. Byłem w obozie jeńców w Olesku. Powodziło się niezbyt dobrze, było głodno i chłodno, a do pracy gnali co dzień. Także normy były bardzo duże, a chleba tylko 600 g. W 1940 i 1941 r. było trochę lepiej, bo każdy z nas nauczył się wyrabiać normę i oszukiwać.

W 1941 r., kiedy rozpoczęła się wojna rosyjsko-niemiecka, to wszystkim się popsuło. Jak nas ewakuowali z Polski do Rosji, to można było z głodu umrzeć. Wieźli nas 22 dni pociągiem, a jeść nie było co. Chleba dawali tylko po 100 g na dzień, a cztery dni nie było ze wszystkim [w ogóle] chleba. Wagony były pozamykane, a niemieckie samoloty bombardowały. W podróży nie wolno było nawet wyglądać oknem. Jeden strzelec podczas nalotu wyskoczył oknem, to po nalocie zaraz bolszewicy go zabili.