Plutonowy podchorąży Maksymilian Baranowski, 6 Batalion Czołgów „Dzieci Lwowskich”.
Do niewoli rosyjskiej zostałem wzięty 19 września 1939 roku pod Tłumaczem. W Horodence przeprowadzono szczegółową rewizję i odebrano jeńcom dosłownie wszystko: płaszcze wojskowe, pasy, koce, manierki, łyżki, prywatne pieniądze, pierścionki, zegarki, srebrne i złote łańcuszki i krzyżyki oraz podobne przedmioty.
Od 19 do 23 września nie wydano nam ani razu pożywienia. Transport do Wołoczysk w wagonach towarowych odbywał się w strasznych warunkach, po kilkudziesięciu ludzi w małym wagonie, bez jedzenia i wody. W Wołoczyskach byłem około dwu tygodni. Warunki również skandaliczne. Jedzenie – raz dziennie kilka łyżek zupy (raczej wody) i kęs chleba. Następnie wywieziono jeńców w głąb Rosji. Ja trafiłem do Margańca (na Ukrainie), gdzie przebywałem do kwietnia 1940 roku. W okresie zimy nie dawano nam opału, spaliśmy bez przykrycia na deskach, względnie na betonie. Jedzenie bardzo liche. Zmuszano nas do pracy w walących się, starych kopalniach manganu, nie dając nam odpowiedniego ubrania. Jednak 90 proc. [nas] mimo represji nie pracowało od [do] stycznia 1940 roku. Od tego czasu represje wzmogły się, kilkakrotnie nie wydano nam całodziennej strawy. Wypędzano nas na kilkudziesięciostopniowy mróz bez ciepłego okrycia, gdzie musieliśmy czekać po pięć – sześć godzin na to, żeby nas wpuszczono z powrotem do baraków. Poza tym zaczęto coraz częściej w porze nocnej przeprowadzać badania, sprawdzanie stanu i rewizje. Masowo zaczęli również nawiedzać nas agitatorzy, namawiając do pracy – naturalnie bez skutku.
Z początkiem maja wywieziono nas za „bunt” do Komi ASSR (między Kotłasem a Archangielskiem), do pracy przy budowie toru Kotłas – Uchta. Warunki były tu skandaliczne: brudne, walące się baraki, szczury, pluskwy, robactwo i „karne” jedzenie. Poza tym ustalono normy pracy, których 90 proc. jeńców nie mogło wykonać. W okresach najcięższych mrozów (50 – 60 stopni) wypędzano do roboty ludzi bardzo licho ubranych, w łapciach gumowych. Większość chorowała bardzo ciężko na szkorbut i reumatyzm. Wzmogła się również akcja nocnych badań (trzy, cztery razy w ciągu nocy) oraz przenoszenia z jednego obozu pracy do drugiego. Obchodzenie się ochrany brutalne, zachodziły częste wypadki potrąceń, popychań i bicia kolką [?]. Opornych zamykano do wilgotnych ciemnych lochów, dając raz dziennie zupę i 300 g chleba.
W warunkach takich przetrwaliśmy przeszło rok, bo do lipca 1941.
Amnestia uwolniła nas w sierpniu 1941 roku i wyjechaliśmy do wojskowego już obozu pod Moskwą, a stamtąd do organizującej się armii w Tocku [Tockoje].
26 marca 1943 r.