FRANCISZEK BARCZAK

1. Dane osobiste (imię, nazwisko, stopień, wiek, zawód i stan cywilny):

Strzelec Franciszek Barczak, lat 30, z zawodu nauczyciel, żonaty.

2. Data i okoliczności zaaresztowania:

Aresztowano mnie 28 czerwca 1940 roku we Włodzimierzu Wołyńskim, na skutek odmowy przyjęcia paszportu sowieckiego. Aresztowanie nastąpiło w nocy i miało charakter „branki”.

3. Nazwa obozu, więzienia, miejsca przymusowych robót:

Przebywałem około 15 miesięcy w różnych obozach pracy na dalekiej północy koło rzeki Peczory.

4. Opis obozu, więzienia (teren, budynki, warunki mieszkaniowe, higiena):

Pierwszy obóz liczył około stu Polaków i Żydów (kilkunastu Ukraińców). Pierwsze dni spędziliśmy pod gołym niebem, później pobudowaliśmy sobie szałasy i mieszkaliśmy w nich do grudnia 1940, kiedy ziemia pokryta była na 50 cm śniegiem. Szałasy pokryte były mchem, wszystka więc woda deszczowa czy też ze śniegu padała nam na głowy i posłania, które w owym czasie składały się też wyłącznie z mchu. Pod koniec listopada 1940 przenieśliśmy się do ziemianek, które w uprzednich miesiącach sami wybudowaliśmy. Budowaliśmy je z surowego drzewa zniesionego na barkach do obozu. Ziemianki były o tyle lepsze od szałasów, że woda bezpośrednio nie spływała nam na głowy. Natomiast na skutek przeładowania każdej ziemianki ludźmi, jak również mokrego budulca, wyrósł grzyb, który uniemożliwiał mieszkanie w nich. Inne obozy, do których mnie później przerzucano, były identyczne.

Jak bardzo przepełnione były wszelkie pomieszczenia dla nas, tzw. skazańców, świadczy najlepiej fakt, że spać mogliśmy tylko na boku.

Zawszenie do czasu pobudowania łaźni było ogromne. Każdy z nas zabijał dziennie po kilkadziesiąt i więcej wszy. Wodę do mycia czasem dostarczano. Przeważnie jednak jej brakowało i myliśmy się przy okazji.

5. Skład jeńców, więźniów, zesłańców (narodowość, kategoria przestępstw, poziom umysłowy i moralny, wzajemne stosunki etc.):

Początkowo obozy skazańców Polaków były oddzielone. Z początkiem 1941 przemieszano nas ze skazańcami sowieckimi. Znaleźliśmy się więc wśród wszelkich nacji wchodzących w skład ZSRR. Najwięcej przestępców było wśród nacji gruzińskiej i uzbeckiej. Ci pierwsi to przeważnie przestępcy polityczni. Poziom umysłowy tej mieszaniny różnych narodów był na ogół bardzo niski. Wyjątek stanowili może jedynie Gruzini. Polacy w każdym obozie tworzyli specjalną warstwę tzw. panów. Szczególną sympatią darzyli Polaków Gruzini i starzy Rosjanie. Ci ostatni lubili słuchać opowiadań o życiu w Polsce, gdyż przypominały im one dawne życie w Rosji przedrewolucyjnej, do którego tęsknili.

6. Życie w obozie, w więzieniu (przebieg przeciętnego dnia, warunki pracy, normy, wynagrodzenie, wyżywienie, ubranie, życie koleżeńskie i kulturalne itd.):

Praca we wszystkich prawie obozach była jednakowa. Pracowaliśmy przy budowie linii kolejowej Kotłas – Workuta i wyrębie lasu. Wstawaliśmy rano o piątej i wcześniej, a o szóstej już maszerowaliśmy na miejsce pracy. Praca trwała bez przerwy do obiadu, który przywożono nam różnie – o drugiej, trzeciej, czasami czwartej i później. Na zjedzenie obiadu mieliśmy godzinę. Po obiedzie praca trwała do siódmej, ale tylko dla tych, którzy wypełnili normę. Ci, którzy ustalonej normy nie wypełnili, musieli pracować dłużej, czasami do północy. Kolację otrzymywaliśmy po powrocie z pracy. Normy pracy były bardzo wysokie i około 80 proc. ich też [nie] wypełniało. Inni, którzy wypełniali normę, byli bezczelnie oszukiwani przez „dziesiętników” rosyjskich, którzy procent wykonanej przez Polaków pracy przypisywali Rosjanom. Rezultatem zaś takich pociągnięć były okrojone racje żywnościowe. I tak niedostateczne. Zażalenia, które wpływały początkowo do władz przełożonych obozu, były zawsze rozstrzygane na korzyść Rosjan i dlatego też po zorientowaniu się w sytuacji tam naszych w ogóle nie ruszano, najwyżej wymierzano sobie samemu sprawiedliwość przez obicie mordy. To ostatnie pociągnięcie dawało też jeszcze najlepsze rezultaty – zaczęto się z nami liczyć. Nie mogliśmy go jednak zawsze stosować, bo byliśmy przeważnie małą grupą.

Zarobki nasze były bardzo znikome. Osobiście zarobiłem w ciągu roku dwanaście rubli. Wypłacono mi zaś pięć rubli z kopiejkami, reszta gdzieś się zapodziała (w kieszeniach administracji rosyjskiej). Wyżywienie było złe. Otrzymywaliśmy chleba od 300 do 900 gramów i trzy razy dziennie zupę. Wypełniający normy otrzymywali na obiad prócz zupy drugie dania w postaci 200 gramów kaszy. Bywały tygodnie, że do zupy i kaszy nie dodawano wcale tłuszczu i soli. Jeżeli zaś tłuszcz dodawano, to w tak znikomej ilości, że trudno było poznać, czy strawa jest tłuszczona czy nie. Dochodziło do tak dużego głodu, że były wypadki szaleństwa na tym tle. Bieliznę i ubranie dostawali tylko „stachanowcy”, względnie wypełniający normę. Inni chodzili w szmatach, często bez bielizny.

Informacje o Polsce uzyskiwaliśmy wyłącznie z gazet sowieckich, które wykradaliśmy, względnie za duże pieniądze wykupywali od administracji sowieckiej. Za gazetę płaciliśmy czasem pieniędzmi, a przeważnie koszulą, względnie inną częścią garderoby osobistej.

7. Stosunek władz NKWD do Polaków (sposób badania, tortury, kary, propaganda komunistyczna, informacje o Polsce etc.):

Stosunek NKWD do Polaków był wybitnie nieprzychylny i wrogi. Najpospolitsza kara za przewinienia to karcer, który trudno porównać do jakiejkolwiek celi odosobnienia. Prócz tego stosowano przenoszenie do karnych kolonii pracy. Łączności z rodziną nie miałem.

8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność (wymienić nazwiska zmarłych):

Pomoc lekarska bardzo znikoma. Lekarzami byli ludzie niemający nic wspólnego z medycyną. Pomoc ta ograniczała się wyłącznie do jodynowania i obdzielania tabletkami witaminowymi. Śmiertelność duża.

9. Czy i jaka łączność była z krajem i rodziną?

Łączności z krajem i rodziną nie mieliśmy. Pozwalano pisać listy do domu, lecz odpowiedzi nikt nie otrzymywał.

10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?

Zwolniony zostałem 13 września 1941 roku. Do Wojska Polskiego dotarłem dzięki własnej przemyślności.