Dnia 28 czerwca 1947 r. w Strzegomiu, gm. Osiek, Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Niemieckich z siedzibą w Radomiu, Ekspozytura w Staszowie, w osobie byłego Sędziego Albina Walkiewicza, adwokata w Staszowie, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania i o treści art. 107 KPK świadek zeznał, co następuje:
Imię i nazwisko | Jan Staruch |
Wiek | 50 lat |
Imiona rodziców | Wojciech, Antonina |
Miejsce zamieszkania | gromada Czajków, gm. Wiśniowa, pow. sandomierski |
Zajęcie | gajowy |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Karalność | niekarany |
Pełniłem obowiązki gajowego w czasie okupacji. W maju 1942 r., dnia nie pamiętam, przed wschodem słońca natknąłem się na grupę Niemców, około 35 ludzi, kopiących w lesie Uroczysko Byczyny doły, jakby groby. Zaprowadzono mnie na szosę, gdzie w taksówce przebywał oficer niemiecki, który po zbadaniu, kim jestem, nakazał mi ogłosić w okolicy, że w dniu tym nie wolno ludności wchodzić do tego lasu. Ja udałem się w inne miejsce odległe około 3 km, gdzie wydałem ludziom drzewo.
Około godz. 9.00 wróciłem w rejon, w którym Niemcy kopali owe doły, gdyż przed tym słyszałem w tej okolicy serie z automatów. Z odległości około 200 m dojrzałem, że Niemcy podprowadzali pojedynczo ludzi w ubraniach cywilnych, niektórzy ubrani byli na pół wojskowo, i ludzi tych nad grobami strzelali przeważnie z rewolwerów, niekiedy z karabinu ręcznego.
Oddawali jeden strzał do człowieka i wpychali do dołu. Kto nie chciał zbliżyć się do dołu sam – ciągnęli za nogi. Gromada ludzi, czekająca na egzekucję, była umieszczona w krzakach, w nizince. Po zastrzeleniu kilku osób i zepchnięciu do dołu wrzucali granat, zaglądali do dołu, a następnie przesypywali wapnem. Przyglądałem się temu do godz. około 16.00 i do tej pory zapełnili dwa doły, i zasypali je ziemią równo z powierzchnią.
Zaraz po opuszczeniu tego miejsca przez Niemców udałem się do tych grobów. Znalazłem czapki, owijacze, menażki, kociołki, pisma – wszystko rosyjskie. Była nawet łyżka srebrna z napisem rosyjskim, którą zabrałem i później oddałem ją prowadzącym dochodzenie w sprawie tej egzekucji oficerom rosyjskim. Były też łyżki drewniane. Po upływie około 5 dni spotkałem niedaleko od tych grobów trupa jednego człowieka w mundurze granatowej policji polskiej, którego zastrzelono prawdopodobnie w czasie ucieczki.
W około miesiąc czasu usłyszałem znów strzały w tej okolicy i później stwierdziłem, że został zasypany trzeci grób obok powyższych dwóch, była koło niego krew. Kto i kogo tu wtedy zabił i chował – nie widziałem.
Widziałem zupełnie z bliska, że powyższą egzekucję w maju 1942 r. przeprowadził oddział niemieckiego wojska z trupimi główkami.
W dniu 13 czerwca 1944 r. osobiście widziałem, jak Niemcy rozkopali powyższe groby, wybrali do czysta kości w skrzynki i dwoma autami wywieźli w stronę Staszowa.
Nic więcej nie wiem.