MARIA BURAKIEWICZ

Ochotniczka Maria Burakiewicz, sanitariuszka Szpitala Wojennego nr 3.

Zostałam wywieziona do Rosji z rodziną 10 lutego 1940 roku. Bardzo ciężka droga całomiesięczna, głód, zimno, ciasnota w wagonie. Mieszkaliśmy na posiołku w Komi ASSR, pracowaliśmy bardzo ciężko w lesie na zrąbce drzew. Bardzo marne zarobki, a wszystko było drogie. Sprzedawaliśmy wszystko z siebie, aby móc się wyżywić.

Na wspomnienie o Polsce to mówili, że jak swego ucha nie widzisz, to tak Polski nie zobaczysz. Ale jednak każdy żył nadzieją.

W roku 1941 we wrześniu zostaliśmy zwolnieni i każdy, gdzie chciał, mógł wędrować. W czasie tej podróży były warunki bardzo ciężkie, ludzie marli z głodu i z chorób. Straciłam bardzo wielu ze swoich najdroższych: umarła mi babcia, dwu braciszków młodszych, siostra i rodzice. Cóż mi pozostało po tym wszystkim, nas trzy, siostry przeżyłyśmy to wszystko. Później byłyśmy w kołchozie koło Margełany [Margilonu]. W 1942 roku w styczniu, w tych kibitkach marzłyśmy po całych dniach bez kawałka chleba i trzeba było pracować bardzo ciężko, łopatą dźwigać ziemię i kopać rowy. To trwało trzy miesiące. Po tym wszystkim dotarłam do polskiego wojska 5 kwietnia 1942 roku w Margełanie [Margilonie].

Kizil Ribat, 8 marca 1943 r.