JAN CIEŚLAK

1. Dane osobiste (imię, nazwisko, stopień, wiek, zawód i stan cywilny):

Cieślak Jan „Kanonier” 160, ur. 1905 r., rolnik, posiadałem 4 h pola ornego

2. Data i okoliczności zaaresztowania:

W 1940 roku o godzinie trzeciej w nocy z 10 na 11 [lutego] przyjechały furmanki, NKWD obstąpiło dom wkoło, wpadli do mieszkania, nadstawiają karabin do mnie, dając rozkaz, abym się nie ruszył, natomiast żonie z dzieckiem i rodzicom wraz z rzeczami w 15 minut kazali opuścić dom, a oni w tym czasie robili rewizję o znalezienia [szukając] broni. Poza tym zabrali wszystkie dokumenty. Prosiłem o zezwolenie nakarmienia dziecka, w domu nie dali. Chciałem z nim iść do sąsiada, który mieszkał ode mnie o 20 metrów – nie puścili mnie z dzieckiem, a natomiast nakazali prowadzić 6-letnie dziecko pod karabinem, ze strachu trzy razy przewróciło się. O godzinie dziesiątej załadowali na wozy, na dwunastą przywieźli na stację do Grzymałowa i załadowali do wagonów, gdzie było po pięćdziesiąt osób, wagony zaplombowano i nie dopuścili nikogo.

Siedzieliśmy dwa dni na 30-stopniowym mrozie, w nieopalanych wagonach, o głodzie i chłodzie. Przez trzy tygodnie dostaliśmy od enkawudzistów na pięć osób osiem kilogramów chleba i cztery razy przez całą drogę gorącej strawy, owsianej kaszy. Dzieci z pragnienia zbierały śnieg ze ścian wagonu, bo nie dawali wody. Po przyjeździe wyrzucono nas na ulicę w Mursku i siedzieliśmy na 45 stopniach mrozu. Tam ładowali na samochody i wieźli nas 150 kilometry do wioski [nieczytelne]. Ci, którzy nas eskortowali, obrabowali nas doszczętnie z ubioru to, co zdążyliśmy zabrać.

3. Nazwa obozu, więzienia, miejsca przymusowych robót:

Izjaszo r 85 nr. Robota odbywała się w lesie [nawet] pod 50 stopni mrozu.

4. Opis obozu, więzienia (teren, budynki, warunki mieszkaniowe, higiena):

W jednym budynku znajdowało się pięćdziesiąt osób, nie było ani pieca, ani okien, teren mokry, od wioski do wioski było czterdzieści kilometrów. Na razie nie było ani lekarza, ani żadnej opieki sanitarnej. Pluskwy i inne robactwo dokuczało ogromnie, latem musiał jeden palić coś dymiącego, żeby inni mogli spać.

5. Skład jeńców, więźniów, zesłańców (narodowość, kategoria przestępstw, poziom umysłowy i moralny, wzajemne stosunki etc.):

Znajdowało się nas tam 25 rodzin, Polacy i Ukraińcy, z tego było 17 rodzin polskich. Byłem wywieziony jako kułak. Odnoszenie moralne, jak i umysłowe [?] było bardzo brutalne, mówili stale, że polskie pany wszystkie zdechną i że o Polsce zapomnijcie, wzajemny stosunek bardzo wrogo usposobiony.

6. Życie w obozie, w więzieniu (przebieg przeciętnego dnia, warunki pracy, normy, wynagrodzenie, wyżywienie, ubranie, życie koleżeńskie i kulturalne itd.):

Od godziny piątej rano wyganiano na robotę i pracowano do szóstej wieczorem, praca była przymusowa. Po jednorazowym spóźnieniu 20 minut oddawano pod sąd, gdzie karano więzieniem od trzech do sześciu miesięcy. Natomiast nie zamykano do więzienia, wypędzano do pracy i odtrącano 25 proc. dziennego zarobku przez okres oskarżenia. Na normę trzeba było wyrobić 8,5 kubometra drzewa. Ściąć, okorować i złożyć na kupę. Natomiast ludzka praca nie mogła tego [człowiek nie mógł temu] podołać, bo był głodny i chłodny, bo śniegu było na głębokość człowieka. Pod względem umundurowania było bardzo słabo. Życie koleżeńskie było bardzo źle ustosunkowane. Kultura stała bardzo nisko.

7. Stosunek władz NKWD do Polaków (sposób badania, tortury, kary, propaganda komunistyczna, informacje o Polsce etc.):

NKWD [był] bardzo źle usposobiony do Polaków, podsłuchiwanie ludzi w niedzielę i powszednie dnie. Gdy ludność zbierała się przy modlitwach, to zaznaczali, że to są organizatorzy partii. Również głosili propagandę, że w Polsce nic nie ma, że oni nas oswobodzili z polskiego jarzma. Stale mówili nam, że Polski już więcej nigdy nie będzie. Ponownie aresztowano mnie na posiołku, byłem wywieziony do więzienia Syftykaru, tam ciągnęli zaraz mnie na śledztwo pięć, sześć razy nocą. Mocno bili, to o czym człowiek nic nie wiedział, żeby mówić na Polaków, kto jakiego jest zapatrywania w stosunku do Rosjan. Jeżeli się nie [nieczytelne], pójdę na rozstrzał. W więzieniu dawali 4 deko chleba i kubek gorącej wody.

8. Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność (wymienić nazwiska zmarłych):

Pomoc lekarska była bardzo słaba. Szpital był tak bardzo ubogi, że z głodu ludzie umierali. Z wysiłku fizycznego szwagier zmarł, liczył lat 36. Nazwisko szwagra Szczepan Besiada. Matka moja też zmarła, Wiktoria Cieślak, lat 53. Zmarł również Józef Baka, lat 56; Rozalia Kątnik, lat 33. Zmarł również Stolar, lat 45, z wycieńczenia głodem.

9. Czy i jaka łączność była z krajem i rodziną?

Łączność z krajem była bardzo słaba. Co do paczek żywnościowych, zaledwie jedną otrzymałem, reszta paczek zaginęła.

10. Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?

Zostałem zwolniony 30 sierpnia 1941 roku o godzinie czwartej po południu. Na drogę nie dali nic, ani pieniędzy, ani jedzenia, ani środków komunikacyjnych. Żywiłem się tym, co sam mogłem znaleźć. Do mojej rodziny było 310 kilometrów drogi. Gdym przybył z więzienia do rodziny, zmuszali mnie na rok pracy, nie chciałem podpisać ich umowy i nie dali mi ani chleba, ani pieniędzy tych, które zarobiłem przed aresztowaniem – ani żonie, ani ojcu, ani mnie, należało mi się 800 rubli. Dowiedziałem się, że Polska armia formuje się. Dążyłem, żeby dostać się do środków lokomocji. Zrobiłem sanki, załadowałem rodzinę na nie i ciągnąłem 200 kilometrów. NKWD zakazał, żeby żadnego Polaka nie brać na swoje wozy. Gdy zwracaliśmy się po drodze do NKWD, żeby kupić kawałek chleba, oni odpowiadali: – Zostawajcie na pracy, dostaniecie chleba. I nie dawali nigdzie kupić. Na noclegi również nigdzie nie puszczano, nocowano w lesie lub gdzieś pod dachem. Dojechawszy do stacji, kto miał pieniądze, to kupił bilet i jechał, a kto nie miał, to jechał na grandę. Jechało się w towarowych wagonach, gdzie było sześćdziesiąt lub nawet więcej osób. Bardzo było dużo robactwa, które gryzło ogromnie, myśleliśmy, że zje nas doszczętnie. Jechało się sześć tygodni. Przyjechaliśmy do Dżałałabatu [Dżałał-Abadu], [nieczytelne] rejonu i tam nas porozwozili na kołchozy. Rodzina została na Kaukazie, a ja zostałem zawiadomiony, abym się zgłosił do NKWD 6 lutego 1942 roku i tam wzięli moje rysopisy i skąd przybyłem, a 9 lutego 1942 dostałem powołanie na komisję w Suzaku, 12 lutego zostałem powołany do komisji w Dżałałbacie [Dżałał-Abadzie] i stamtąd nie powróciłem do rodziny. 14 lutego 1942 odjechałem do Gorczakowa i tak się dostałem do polskiego wojska.