LONGINA HOŁOWACZ


Ochotniczka Longina Hołowacz, ur. 4 marca 1922 r., woj. Nowogródek, pow. Iwieniec, majątek Kamień, bez zawodu, panna.


Wywieziona 20 czerwca do Ałtajskiego Kraju, do sowchozu, z matką i siostrami.

Warunki mieszkaniowe okropne, w jednej izbie 12 osób i małe dzieci. Warunki higieniczne względnie dobre, ponieważ w pobliżu była woda. W posiołku cztery rodziny polskie, dwie podające się za Białorusinów, 16 Polaków i ośmiu Białorusinów.

Pracowałam przy robotach ziemnych, przy żniwach, w oborach.

Poczucie moralne zależne od wypadków, od nastrojów wewnętrznych, wobec władz kołchozowych i NKWD zawsze na poziomie.

Dzień pracy rozpoczynał równocześnie ze wschodem słońca, koniec pracy [był] z zachodem. Jedyna przerwa godzinna na obiad. Normy wygórowane, nikt nie mógł ich wyrobić, najwyższe zarobki do 150 rubli na miesiąc.

Życie kulturalne prawie nie istniało. W dni świąt narodowych uczucia manifestowaliśmy śpiewem przy robocie.

Władze kołchozowe i NKWD ile razy mogli, starali się zaszkodzić Polakom, za spóźnienie do pracy karano potrąceniem części pieniędzy z zarobków.

Najbliższy lekarz oddalony był o 12 km, chorzy nie mogli chodzić tam, a koni nigdy nie dostawali.

Amnestię ogłoszono w połowie września, mimo to nie dawano żadnych dokumentów. Wyjechaliśmy bez nich do Semipałatyńska. Następnie matka z siostrami wyjechała do Samarkandy, a ja wstąpiłam do wojska w Margiełanie [Margilonie] w marcu 1942 roku.