WITOLD KULIKOWSKI

1. [Dane osobiste:]

Porucznik rezerwy Witold Kulikowski, 44 lata, ekonomista, żonaty.

2. [Data i okoliczności aresztowania:]

Wywieziony z obozu internowanych oficerów na Łotwie (Ulbroka) w roku 1940 w sierpniu do obozu w Kozielsku, ZSSR.

3. [Nazwa obozu, więzienia, miejsca przymusowych prac:]

Kozielsk – obóz oficerski w ZSSR – były klasztor około 200 km od Moskwy.

4. [Opis obozu, więzienia itp.:]

Zniszczony klasztor, mogący pomieścić około 5 tys. ludzi. Kilka zniszczonych cerkwi, w których częściowo umieszczono kuchnie, częściowo ustawiono prycze. Zapluskwione bardzo. W budynkach po cerkwiach prycze ustawione w trzy piętra, w innych dwa. Zimą ogrzewane, tak że warunki mieszkaniowe do wytrzymania. Łaźnia dosyć dobra, kąpiel co dziesięć dni. Wyżywienie możliwe. Kuchnia prowadzona przez nas z produktów otrzymywanych od władz NKWD.

5. [Skład jeńców, więźniów, zesłańców:]

Skład internowanych: oficerowie wywiezieni z Litwy i Łotwy, żandarmeria i policja. Razem około 5 tys. Wzajemne stosunki dosyć dobre, z wyjątkiem kilkunastu komunizujących oficerów, którzy byli bojkotowani przez ogół (mjr Henryk Kowalowski, kpt. Rozen-Zawadzki).

6. [Życie w obozie, więzieniu:]

Życie w obozie: pobudka, sprzątanie, spacer, nauka języków grupkami, nieraz zakonspirowane odczyty z wiedzy wojskowej. Radio-głośnik z komunikatami sowieckimi. Prowierka co pewien czas.

7. [Stosunek władz NKWD do Polaków:]

Stosunek władz NKWD ogólnie biorąc wrogi, pozornie poprawny. Wzywano do częstych badań tych, którzy mieli rodziny na terenach okupowanych przez bolszewików i sami tam przed wojną pracowali. Przy czym dane o takim delikwencie posiadano prawie szczegółowe. O ile żądano jakichś informacji – grożono danej osobie i także represjami w stosunku do rodziny. Oficerowie II Oddziału sztabu zostali wszyscy stopniowo wywiezieni. Powrócił potem do Wojska Polskiego bardzo znikomy procent. Tak na przykład z Kozielska wywieziono kilkudziesięciu – wróciło zaledwie kilku. Stan tych, co wrócili, był bardzo zły – zagłodzeni, zmęczeni moralnie. Wygląd fizyczny był taki, że trzech, których spotkałem, a z którymi siedziałem razem na Łotwie prawie rok cały, ledwo poznałem. Byli to rtm. Tchorzewski, kpt. Susicki i rtm. Chmielewski (zmarł na tyfus).

System badania był niejednakowy. Jednych badano, grożąc konsekwencjami i represjami w stosunku do rodzin; drugich bardzo grzecznie i powierzchownie. Personalia mieli nas wszystkich, gdyż odebrano nam wszelkie dokumenty. Niezależnie od tego mieli dane z terenu (oficerów pracujących na Kresach).

Wyczuwało się jednak z rozmów, że los wszystkich nas jest z góry przesądzony. Niezależnie od badań po obozie chodzili tak zwani politrucy dla szerzenia propagandy komunistycznej. Były to jednak bardzo mało inteligentne typy i rezultat ich pracy był wręcz szkodliwy dla idei komunizmu. Oprócz tego co pewien czas dawano odczyty polityczne, na których lżono państwa demokratyczne, głównie Anglię, nazywając ją prostytutką polityczną, a wychwalając mądrość polityki sowieckiej i sojusz ich z Niemcami. Wszelkie statystyki podawane były bardzo swoiste i nawet śmieszne, bo [podawano] tylko ilości w porównaniu z innymi państwami, ale nie uwzględniając ani obszaru, ani zaludnienia Rosji.

Rząd polski wykpiwano i krytykowano. Zwłaszcza pałali (NKWD-ziści) nienawiścią do śp. marszałka Piłsudskiego i rządów pomajowych. Rządu generała Sikorskiego w Londynie nie uznawali kompletnie. W ogóle w każdym słowie, w każdym zachowaniu się NKWD-zistów wyczuwało się nienawiść do Polski i Polaków.

Biblioteka składała się z dzieł komunistycznych, było też trochę podręczników.

Osobiście znam bardzo dobrze język rosyjski i przeglądałem dużo dzieł Lenina, Stalina i innych wybitnych liderów partii. Reasumując wszystko, jestem zdania, że dopóki rządy w Rosji będą komunistyczne, żadna współpraca na żadnym polu z państwami Zachodu nie dojdzie do skutku. Żadna umowa nie będzie dotrzymana, gdyż dewizą ich jest dążyć do celu wszystkimi możliwymi środkami. Jak Lenin, tak i jego następcy, polecają zawieranie umów, a nawet sojuszów z największymi wrogami dla osiągnięcia danego celu, a potem zerwanie ich i wykończenie sojusznika. Tej zasady trzymają się oni ściśle.

Po wybuchu wojny z Niemcami wywieziono nas na północ pod Wołogdę, do obozu w Griazowcu. Tam usilnie zachęcano i nawet grożono, aby wstąpić do armii bolszewickiej. Proceder ten trwał niemal do ostatniej godziny przed ogłoszeniem amnestii. Kilkunastu oficerów, tych komunizujących, wyjechało, lecz niestety – z wyjątkiem paru – wszyscy potem zostali odesłani do tworzącej się armii polskiej po dowództwem generała Andersa.

8. [Pomoc lekarska, szpitale, śmiertelność:]

Pomoc lekarską mieliśmy dobrą, gdyż nasi lekarze pracowali w szpitalach obozowych. Zresztą szpitale ich były czyste i opieka troskliwa, a nawet apolityczna.

Jeden oficer (kapitan) i jeden policjant po powrocie z badań odebrali sobie życie, natomiast trzech oficerów zwariowało (por. art. Dłuski – zwariował i zmarł w Kozielsku).

9. [Czy i jaka była łączność z krajem i rodzinami?]

Po kilku miesiącach pobytu w obozie zezwolono napisać listy do rodzin i dostaliśmy odpowiedzi. Paczki dochodziły dosyć przyzwoicie.

10. [Kiedy został zwolniony i w jaki sposób dostał się do armii?]

Po amnestii ogłoszonej nam w końcu sierpnia 1941 zostaliśmy zwolnieni i transportami odesłani do poszczególnych punktów formowania się naszej armii.

Brat mój, Jan, więziony, a potem zesłany na ciężkie roboty do Komi ASRR zwolniony został z obozu pracy dopiero 20 czerwca 1942 roku, czyli prawie w rok po amnestii. Wrócił w stanie fizycznym bardzo złym. Wycieńczony do ostatnich granic, sześć miesięcy leżał w szpitalu bez świadomości, gdzie jest i co się z nim dzieje.