Ochotniczka Eugenia Mamak; urodziłam się w Białymstoku 10 kwietnia 1921 r.
Do wybuchu wojny mieszkałam przy rodzicach w Białymstoku. W 1940 roku wyszłam za mąż i wyjechałam z mężem do Łomży. Zaraz po ślubie, 13 kwietnia 1940, zostałam wywieziona wraz z mężem do ZSRR do kazachstańskiej obłasti, kokczetawski rejon, posiołek Leninżoł.
Warunki życiowe były straszne; umieścili nas z rodziną kozacką, która składała się z pięciu osób (nasza z siedmiu), a mieszkanko mieliśmy o jednym pokoiku. Na drugi dzień po przyjeździe musieliśmy iść do pracy. Praca ciężka i bez zapłaty. Pracowałam przy robieniu cegieł, stawianiu mieszkań, a potem przyszło gorące lato i praca w polu przy żniwie i zbieraniu siana. Po skończeniu pracy nic nam nie zapłacili, mówiąc, że pierwszy raz w kołchozie pracuje się za darmo. Więc stawaliśmy z prośbą do NKWD do szacht alabastrowych, Szubucinka, rejon kokczetawski. Tam również wykorzystywali nas na każdym kroku: płace o połowę niższe od tego, co płacili Rosjanom. W 1941 roku było zapotrzebowanie na pracę Polaków przy budowie kolei i NKWD wysłało nas tam, linia Akmolińsk – Kartały, kustanajska obłast, rejon siemiozierny, stacja Kuszmurun [Kusmuryn]. I tam się rozpoczęła ciężka, bardzo ciężka praca. Pracowaliśmy po 12 do 14 godzin i bez dnia odpoczynku. Więc nie zważaliśmy na ich groźby i zaczęliśmy robić sobie samowolnie dni wolne. Wtedy zaczęły się masowe aresztowania. Zaprzestaliśmy działać samowolnie, musieliśmy być cicho i pracować.
Aż przyszła chwila wybawienia nas ze strasznych szponów, dzień radosny i szczęśliwy 30 lipca 1941 roku. Wtedy dowiedzieliśmy się o formującej się armii polskiej. Mąż wystarał się z wielką trudnością o zwolnienie z pracy i wyjechaliśmy do Buzułuku. Mąż jako pilot wyjechał do lotników w Kołtubiance, ja jako ochotniczka 8 grudnia 1941 wstąpiłam do plutonu sanitarnego i tam z wielką ulgą odetchnęłam, widząc tylko swoich rodaków, nie słysząc gróźb i krzyków – Rabota j! Chętnie jednak pracowałabym nie 12 godzin, lecz 30.
Z Buzułuku wyjechałam do Wrewskoje [Wriewskij], tam skończyłam kurs Centrum Wyszkolenia Sanitarnego i 6 marca 1942 wyjechałam do Szpitala Garnizonowego nr 1 w Guzor. Pracowałam jako siostra. W sierpniu wyjechaliśmy do Krasnowodzka. Po przejeździe wszystkich transportów opuściłam i ja krainę mych męczarni. 1 września 1942 byłam już w Pahlevi, pracując nadal w szpitalu. Po miesiącu wyjechaliśmy do Iraku, do miejscowości Qizil Ribatu . Obecnie znajduję się w Szpitalu Wojennym nr 3.