Ochotniczka Irena Mleko, ur. 10 października 1922 r., uczennica.
10 lutego 1940 roku, będąc na feriach świątecznych Bożego Narodzenia na osadzie z matką, siostrą i dwoma młodszymi braćmi, zostałam zesłana do Kazachstanu, obłast akmolińska, stacja Akkul, rudnik im. Stalina. Budynki mieszkalne były przygotowane, pobielone, trudności z opałem uregulowano z czasem w tak zwanym Stroicielstwi i Komunalnym.
Narodowość przeważała polska, było parę rodzin białoruskich. Poziom umysłowy średni, poziom moralny – mimo przygnębienia i załamania się staraliśmy się wzajemnie pocieszać drobnymi wiadomościami bądź z kraju, bądź ze świata.
Większość pracowała fizycznie przy obróbce i wydobywaniu rudy złota. Prace na powierzchni zaliczano do lżejszych, z mniejszym wynagrodzeniem, podziemne – z większym. Początkowo uwzględniano godziny pracy, nie przekraczając ośmiu. Po wybuchu wojny [obowiązkowy czas pracy] zwiększono do 12 godzin. Wyżywienie, ubranie – z powodu niepogody i braku lokomocji wstrzymywano przywóz ich. Komendant organizował przymusowe zebrania, chcąc zupełnie wyrugować myśli o Polsce, tłumacząc, że jej nigdy nie będzie.
Szpital i pomoc lekarska były utrzymywane przez lekarkę z dawnej rodziny polskiej, mimo to było wiele wypadków śmiertelnych, szczególnie wśród dzieci. Panowała epidemia tyfusu i szkarlatyny. Nazwisk zmarłych nie pamiętam.
Łączność z krajem do wojny niemiecko-rosyjskiej była, potem żadnej.
Bardzo ciężkie warunki życia były w kołchozach, w których pracowałam w drodze, nim dostałam się do wojska. Okropny brud i brak żywności wycieńczył wielu ludzi. Nikt się nie interesował nimi, a gdy z rana wychodziło się na stacje kolejowe spotykało się trupy wynoszone na cmentarz.