Strzelec Witold Rozpłochowski, urodzony 30 czerwca 1923 r. w Czarnej Wsi, pow. Białystok, piekarz.
Wraz z całą rodziną, to jest z matką, siostrą i dwoma braćmi, 20 czerwca 1941 roku zostałem wysłany na Sybir w Krasnojarski Kraj, użurski rejon.
Pracowaliśmy w lesie, norma była bardzo [wysoka], a więc nigdy jej nie wyrabialiśmy. Zarabialiśmy osiem rubli dziennie, chleba otrzymywaliśmy 400 gramów, produktów żadnych, prywatnie za chleb płaciliśmy 100 rubli za kilogram. Kartofle 300 rubli pud, poza tym nic nie można było dostać, wszystkie rzeczy swoje, które przywieźliśmy z Polski, pozamienialiśmy na życie. Mieszkania mieliśmy brudne, z ziemi, opieka lekarska była bardzo słaba, do lekarza trzeba było iść 10 kilometrów. Życie było straszne. Z danej miejscowości nie można było nigdzie oddalać się, żyliśmy pod grozą śmierci stale. NKWD wmawiało w nas, że Ojczyzny swojej już więcej nie będziem widzieć. Matka i siostra z głodu i z nędzy zaczęły chorować.
20 sierpnia 1941 roku NKWD ogłosiło nam amnestię. Dostawaliśmy dokumenty jako wolni obywatele polscy na terenie ZSSR. Po kilku dniach po amnestii wykupiłem bilety kolejowe i jedziemy na południe, gdzie organizuje się polska armia w Czelabińsku. Na stacji NKWD nie pozwoliło nam jechać dalej i dali nam naprawlienije do Kurganu w czelabińskiej obłasti. Tu nas spotkało jeszcze gorsze nieszczęście jak przedtem – głód i nędza nie do opisania. Tu musiałem ciężko pracować na kawałek chleba. Chciałem jechać sam, bez rodziny, do Arun, lecz nie pozwolono. Dwa razy wzywano mnie do wojenkomatu, wmawiano mnie, żebym wstąpił do armii sowieckiej. Odmawiałem im, tłumacząc się, że jestem Polakiem i że chcę wstąpić do polskiej armii.
Pewnego dnia w czerwcu 1942 ja z dwoma kolegami, pozostawiając rodziny na pastwie losu, jedziemy na gapę do armii polskiej. Jechaliśmy 300 kilometrów bez biletu do Czelabińska. Tam poselstwo polskie po zbadaniu naszych dokumentów skierowało nas do Guzor, gdzie komisja już polska, a nie sowiecka uznała nas za zdolnych do pełnienia służby wojskowej.
Dalszych wiadomości o rodzinie nie mam, gdyż po krótkim czasie wyjechałem za granicę.
12 lutego 1943 r.