JADWIGA ORDZIŃSKA

Ja, Jadwiga Ordzińska, żona przodownika Policji Państwowej Michała, aresztowanego 1 lutego 1940 roku, zostałam wywieziona z córką i synem 13 kwietnia 1940 roku ze Złoczowa, z własnego domu, do Kazachstanu, kustanajskiej obłasti, wieś Połownikowka.

Tam otrzymaliśmy paszporty na pięć lat. Poruszać się mogłam tylko po terenie rejonu, do którego należeliśmy. Do miasta Kustanaj można było jechać tylko za zezwoleniem rejonowego NKWD. Po wywiezieniu męża dnia 10 czerwca 1940 roku z Polski do Rosji nie mam o nim żadnej wiadomości. Komunikację z Polską miałam tylko ze swoimi lokatorami, natomiast z rodziną żadnej.

W pierwszym roku do robót w kołchozie w ogóle nie brano, ponieważ mówili, że mamy dość rzeczy do sprzedania i z tego możemy się utrzymywać. Dopiero na wiosnę 1941 zgodzono się zakontraktować Polaków do pracy i syn mój pracował przy tak zwanym kiziaku, a potem przy najcięższych pracach rolnych i wynagrodzenia (prócz 300 gramów chleba dziennie i zupy) nie otrzymał żadnego. [My,] Reszta utrzymywaliśmy się ze sprzedaży rzeczy.

Ja chorowałam na zapalenie płuc, córka na wątrobę, pomocy lekarskiej nie było żadnej. Mieszkanie było okropne, żyliśmy we trzy rodziny w jednej małej izbie, składające się z 10 osób.

Władze NKWD były do nas bardzo wrogo usposobione.

Po amnestii, to jest po 7 września 1941 roku, wyjechałam pod Taszkent, tam syn i córka wstąpili do armii, sama w marcu z ludnością cywilną z Wrewskaja [Wriewskij] wyjechałam do Persji. Do armii wstąpiłam w Teheranie 9 czerwca 1942 roku.