ANTONINA BĄK

Dn. 31 maja 1947 r. w Zwoleniu Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Niemieckich z siedzibą w Radomiu w osobie podprokuratora – członka komisji J. Skarżyńskiego na mocy art. 20 przepisów wprowadzających KPK przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania zeznał on, co następuje:


Imię i nazwisko Antonina Bąk
Wiek 45 lat
Imiona rodziców Józef i Wiktoria
Miejsce zamieszkania Zwoleń, Szkoła Rolnicza
Zajęcie gospodyni
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarana

Dnia 18 marca 1942 r. we wsi Sydół (3 km od Zwolenia), Karolinie, Ciepielowie i innych wsiach okolicznych miały miejsce masowe aresztowania o charakterze politycznym. Aresztowań dokonywali gestapowcy z Radomia. Między innymi aresztowani męża mego Mariana Bąka, który był kierownikiem Szkoły Rolniczej w Sydole.

Aresztowania odbywały się rano i tego samego dnia w południe. Wszystkich aresztowanych Polaków sprowadzono do Karolina, gdzie po krótkim stosunkowo katowaniu wszystkich aresztowanych bez przeprowadzania jakiegokolwiek dochodzenia lub postępowania sądowego rozstrzelano na łąkach. Zbiorową mogiłę dla zabitych robili Polacy. Pochowano w niej ponad 70 osób. Urzędowego zaświadczenia o zgonie dotąd nie otrzymałam. Zwłoki do dzisiejszego dnia leżą w zbiorowej mogile.

Przypuszczam, że do aresztowania mego męża przyczynił się Franciszek Tycki z Sydołu, u którego mieszkaliśmy z mężem, względnie syn jego – Stefan Tycki, którzy byli w doskonałej komitywie z volksdeutschami z Karolina. Żyliśmy źle ze sobą. Słyszałam jeszcze przed aresztowaniem męża, jak w czasie libacji u Tyckich, w czasie której [byli tam] Józef Gram, Jakub Gram (Niemcy), stary Tycki mówił Niemcom: „U Baków jest cały sztab, przychodzą różni i zauważyłem na komodzie gazetki!”. Jeden z tych Niemców odpowiedział wówczas po polsku: „To zakrawa na dochodzenie żandarmeryjne!”. W kilka miesięcy później mąż został aresztowany. Czy było prowadzone dochodzenie przeciwko Tyckim, nie wiem, w każdym razie ja o tym nigdzie nie meldowałam. Obaj Tyccy nie byli ani 18 marca 1942, ani później aresztowani.

Mnie zostało na utrzymaniu troje dzieci, które w chwili śmierci ojca miały 12, 10 i 8 lat. Dotąd nie pobieram znikąd żadnych zasiłków i utrzymuję dzieci z pracy mej jako gospodyni w Szkole Rolniczej.