MOJŻESZ WAJCMAN

Dnia 10 lutego 1948 r. w Oławie, Sąd Grodzki w Oławie w asesora Jefima Kijaszczenki, z udziałem protokolanta Stanisława Ciepłego, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka. Po uprzedzeniu o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania i o treści art. 107 kpk oraz o znaczeniu przysięgi, Sędzia odebrał przysięgę na zasadzie art. 113 kpk, po czym świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Wajcman Mojżesz
Wiek 37 lat
Imiona rodziców Lajb i Perla
Miejsce zamieszkania ul. Bolesława Chrobrego 6, Oława
Zajęcie fryzjer
Wyznanie mojżeszowe
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

We wrześniu 1942 roku w nocy zostałem złapany w domu, w łóżku i odesłany do pracy przymusowej w SS- und Polizei w Radomiu, przy ul. Głowackiego 11. Wówczas poznałem dr. Herberta Böttchera, który był Polizeiführerem na woj. kieleckie z siedzibą w Radomiu. Była to najgroźniejsza postać w całym województwie. Wydawał on rozkazy na wykonywanie akcji przeciwko inteligencji polskiej mieszkającej w mieście, z jednoczesnym zarządzeniem wykonywania takowej [akcji] w getcie [przeciwko] ludności żydowskiej. Czasami i sam był obecny podczas akcji, lecz nie zawsze. Po wykonaniu „akcji” zawsze były urządzane hulanki i pijatyki.

W sierpniu 1942 r. podczas akcji wysiedleńczej, dokonanej również z jego rozkazu, zginęła cała moja rodzina: ojciec, matka, trzy siostry, brat, moja żona i dwoje dzieci. [O tym,] że dr Herbert Böttcher kierował tymi akcjami, wiem sam. Potwierdzają to również jego szoferzy, Niemcy, którzy wywozili ludność oraz jego osobisty szofer, Marcin Greneła vel Grin .

Było kilka wypadków, kiedy z zupełnie nikłych powodów dr Böttcher kazał pracownika aresztować i rozstrzelać. Taki też wypadek przeżył mój brat, Pejsoch Wajcman, który zawdzięcza życie tylko interwencji ze strony wpływowych osób narodowości niemieckiej. [Z ich pomocą] udało się uratować życie [niektórym] ludziom, zwalniając [skazanych] z aresztu bez wiedzy dr. Böttchera, gdyż u niego w ewidencji osoby te wykazane były jako rozstrzelone. Z dokonanych akcji samochody zawsze wracały poplamione krwią, były także na nich włosy ludzkie, a nawet i kawałki głów ludzkich.

Po odczytaniu podpisałem.