MICHAŁ STAŃCZYKOWSKI

Dnia 7 stycznia 1946 r. w Radomiu Sędzia Śledczy II rejonu Sądu Okręgowego w Radomiu, z siedzibą w Radomiu, w osobie Sędziego Kazimierza Borysa, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Michał Stańczykowski
Wiek 66 lat
Imiona rodziców Walenty i Helena
Miejsce zamieszkania Firlej, gm. Wielogóra
Zajęcie właściciel sklepu
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

Mój sklep mieści się tuż przy szosie warszawskiej. Miałem więc możność obserwowania tego, co się działo na szosie w latach okupacji niemieckiej. Począwszy od wiosny 1940 r. Niemcy wozili krytymi samochodami ciężarowymi skazanych od strony Radomia w kierunku piasków na Firleju. Czasami można było dojrzeć w tych samochodach ludzi. Za samochodami ciężarowymi jechały taksówki z Niemcami uzbrojonymi w karabiny maszynowe. Po skręceniu samochodów na piaski dawały się później słyszeć [z tamtej strony] odgłosy strzałów.

Nie byłem obecny przy żadnej takiej egzekucji i nie wiem, jak się to odbywało.

Samochody ze skazanymi jeździły na Firlej kilka razy w tygodniu, a niekiedy nawet parę razy dziennie, przy czym egzekucje odbywały się o różnych porach dnia, od świtu do później nocy.

Niemcy przeważnie sami zakopywali pomordowanych. Zdarzało się jednak, że brali do zakopywania zwłok okolicznych mieszkańców. Taki wypadek miał miejsce w 1943 r. Ludzie, którzy zwozili zwłoki porozrzucane po piaskach do miejsca, gdzie miały być pochowane, mówili, że zastrzelono wówczas około 30 osób.

W październiku 1943 r. Niemcy wysiedlili mieszkańców Firleja i Wincentowa, którzy mieszkali bliżej piasków i rozpoczęli spalanie zwłok.

Jak się to spalanie odbywało nie wiem. Wiadomo mi tylko, że Niemcy zwozili na Firlej drzewo, a miejsce, gdzie się odbywało spalanie, osłonili matami. Później widać było z daleka ogień i czuć było woń palonego ciała.

To spalanie zwłok trwało od października 1943 r. do kwietnia 1944 r. W tym czasie w dalszym ciągu odbywały się egzekucje. W kwietniu 1944 r. pozwolono wrócić wysiedlonym [mieszkańcom] do swoich siedzib.

Po okresie spalania zwłok egzekucje odbywały się w dalszym ciągu, aż do ucieczki Niemców. Więcej już nie palono zwłok, wobec czego część osób pomordowanych na Firleju, tam spoczywa.

Odczytano.