STEFAN LUTY

Dnia 30 stycznia 1946 r. w Radomiu Sędzia Śledczy II rejonu Sądu Okręgowego w Radomiu z siedzibą w Radomiu, w osobie Sędziego Kazimierza Borysa, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Stefan Luty
Wiek 48 lat
Imiona rodziców Antoni i Julia
Miejsce zamieszkania Firlej, gm. Wielogóra
Zajęcie kierownik szkoły
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

Przez cały okres niemieckiej okupacji mieszkałem w Firleju. Już w pierwszych miesiącach 1940 roku widziałem samochody ciężarowe, zmierzające w kierunku piasków i słyszałem dochodzące stamtąd odgłosy strzałów. Jednak sądziłem, że są tam prowadzone ćwiczenia wojskowe. Dopiero 4 kwietnia 1940 roku zorientowałem się, że Niemcy rozstrzeliwują na piaskach Firleja skazanych na śmierć Polaków. Tego dnia około godziny dziesiątej rano Niemcy poustawiali posterunki przed domami i zabronili z nich wychodzić. Równocześnie między Radomiem a Firlejem zaczęły kursować samochody ciężarowe, które skręcały na Firleju w stronę piasków i tam się zatrzymywały. Obserwując z okien swojego mieszkania to, co się działo na piaskach, zauważyłem, że Niemcy wyprowadzali z samochodów ludzi i pędzili ich w głąb piasków, za wzgórze, skąd wkrótce potem rozlegały się salwy karabinowe. Następie pędzono w stronę piasków drugą grupę ludzi. Egzekucja w tym dniu trwała do godziny 17.00. Rozstrzelano wtedy około 200 osób. Właśnie ten dzień otworzył mi oczy na to, co się działo przed 4 kwietnia 1940 r. Opierając się na tym, co widziałem i słyszałem w owym dniu, dochodzę do wniosku, że odgłosy strzałów, dochodzące wcześniej od strony piasków nie były odgłosami odbywających się rzekomo ćwiczeń wojskowych, lecz, że już od początku roku 1940 odbywały się na piaskach Firleja egzekucje.

Egzekucje trwały aż do ostatnich dni okupacji, miały tylko w poszczególnych okresach różny stopień nasilenia. Przeciętnie biorąc, skazanych rozstrzeliwano na Firleju prawie każdego tygodnia, przy czym bywały i takie tygodnie, że egzekucje odbywały się dwa, a nawet cztery razy.

W październiku 1943 roku Niemcy wysiedlili mieszkańców Firleja i Wincentowa, którzy mieszkali w pobliżu piasków, osłonili miejsce straceń słomianymi matami i rozpoczęli palenie zwłok pomordowanych. Widać było bowiem z daleka dym unoszący się nad piaskami i czuć było woń rozkładającego się ciała. Palenie zwłok trwało do wiosny 1944. W tym okresie egzekucje odbywały się w dalszym ciągu, słychać było bowiem strzały dochodzące od strony piasków.

Po zakończeniu palenia zwłok egzekucje odbywały się w dalszym ciągu. Największe ich nasilenie dało się zauważyć w latem 1944 roku. Pod koniec tego roku egzekucje były, rozstrzeliwano wtenczas przeciętnie po kilka osób.

Ostatnia egzekucja odbyła się na parę dni przed ucieczką Niemców.

Według moich obliczeń, opartych na własnych obserwacjach, Niemcy w okresie okupacji stracili na Firleju około 12 tysięcy osób.

Odczytano.