KAROL RAJSKI

Dnia 11 grudnia 1945 r. w Radomiu Sędzia Śledczy II rejonu Sądu Okręgowego w Radomiu, z siedzibą w Radomiu, w osobie Sędziego Kazimierza Borysa, przesłuchał niżej wymienionego w charakterze świadka bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Karol Rajski
Wiek 48 lat
Imiona rodziców Jan i Maria
Miejsce zamieszkania Radom, ul. Dolna 19, dom kolejowy
Zajęcie przodownik SOK
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

Syn mój Edward Rajski, ur. 13 października 1918 r. w Moskwie, pracownik Fabryki Broni w Radomiu, został stracony na szubienicy koło Fabryki Broni w Radomiu dnia 14 października 1942 r.

Na jakieś trzy tygodnie przed tym został on aresztowany przez Niemców podczas pracy w Fabryce. Pod jakim zarzutem go aresztowano – nie wiem. Od chwili aresztowania syna nie widziałem go już więcej żyjącego.

Dowiedziawszy się o tym, że Niemcy stracili kilkunastu Polaków na szubienicy w Rożkach 12 października 1942, a następnie przy szosie kieleckiej, byłem na tym ostatnim miejscu stracenia. Tam syna nie znalazłem. Natomiast zobaczyłem syna na szubienicy koło Fabryki Broni w dniu 14 października 1942 r. Przyszedłem na miejsce stracenia kilkanaście minut po egzekucji. Zwłoki jeszcze wisiały na szubienicy.

Syn mój zajmował czwarte z kolei miejsce, licząc od strony prawej. Zwłoki powieszonych wisiały od rana do godziny 4.00 popołudniu. Do samych szubienic nie wolno było się zbliżać. W pobliżu szubienicy Niemcy ustawili tablicę z napisem mniej więcej tej treści, iż powieszeni są bandytami i że zostali straceni za współpracę z bandytami, podawanie im żywności i rozpowszechnianie nielegalnych pism.

Wiszącym zwłokom przyglądali się również Niemcy. Zachowywali się przy tym cynicznie, uśmiechali się szyderczo. Zachowanie się niemieckich kobiet w niczym nie ustępowało miejsca zachowaniu się Niemców, a nawet Niemki zachowywały się bardziej cynicznie niż Niemcy.

Około godziny 4.00 popołudniu zwłoki zastały załadowane na samochód i przewiezione w kierunku ul. Kościuszki, gdzie się znajdowało gestapo, a następnie gdzieś w stronę miasta. Gdzie je pochowano – nie wiem.

Świadkowi okazano fotografie straconych koło Fabryki Broni, przy czym świadek zeznaje:

Syn mój wisi jako czwarty z rzędu, licząc od strony prawej. Wprawdzie twarzy jego nie widać, ale – jak zeznałem – widziałem go na własne oczy wiszącego na szubienicy i poznaję go po ubraniu i butach z cholewami, które mu podałem do więzienia przed jego śmiercią.

Odczytano.