Imię i nazwisko | Kazimiera Zimka |
Imiona rodziców | Franciszek i Marianna |
Wiek | 32 lata |
Wyznanie | rzymskokatolickie |
Zawód | rolnik |
Miejsce zamieszkania | Magnuszew, gm. Trzebień |
Dnia 27 października 1943 roku o godz. 2.00 rano do naszego domu przyszli żandarmi niemieccy. Najpierw obtoczyli dom, było ich około 20 sztuk. Z chwilą wejścia do mieszkania najpierw matkę zbili, potem wyprowadzili z mieszkania, potem wrócili się, wzięli około 12 tys. złotych. Za chwilę matkę wzięli i poszli szukać brata, Józefa Szczudlińskiego. Poszli na wskazane miejsce przez matkę, tam brata wzięli. Nie prowadząc go nigdzie, zabili na miejscu. Później zawołali jego matkę i pokazał jej [żandarm] zabitego syna. Potem matkę wyprowadził na podwórko pewne i tam strzelił żandarm w głowę. Po zabiciu matki i brata kazali mi zakopać [ich] w takim miejscu, gdzie nie chodzą ludzie, i zakopano ich obydwoje razem w jednym dole na górach pomiędzy wsią Grzybowem a Magnuszewem.
Nadmieniam, iż tegoż samego dnia został zabity Wiśniewski Józef z Magnuszewa około godz. 7.00 rano, który to został pochowany na górach obok mej matki Szczudlińskiej Marii i syna jej Józefa w osobnym dole. Wiśniewskiego przed mój dom przyprowadzili na sznurku. Obok mego domu Wiśniewski prosił się, aby go puścili ze sznurka. Gdy go puścili, w tym momencie zdołał zbiec w odległość około 500 m. Tam go sięgnęli z maszynowego karabinu i padł. Z jakiego powodu matka i brat mój, i Wiśniewski Józef [zostali zabici] – tego nie wiem. Tylko byłam naocznym świadkiem śmierci wyżej wymienionych.
Na tym zakończono, po odczytaniu podpisano.