ZBIGNIEW WOŹNIEWSKI

Warszawa, dnia 15 grudnia 1945 r. p.o. Sędzia Okręgowy Śledczy Sądu Okręgowego w Warszawie Halina Wereńko, działając na mocy dekretu z dnia 10 XI 1945 r. o Głównej i Okręgowych Komisjach Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce (Dz.U. RP nr 51, poz. 293) przesłuchała niżej wymienioną osobę w charakterze świadka. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań oraz o znaczeniu przysięgi sędzia odebrała od niego przysięgę na zasadzie art. 109 kpk, po czym świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Zbigniew Woźniewski
Wiek lat 31
Imiona rodziców Michał i Marta
Miejsce zamieszkania Warszawa, ul. Płocka 26 (Szpital Wolski)
Zajęcie lekarz chirurg płucny
Wyznanie rzymskokatolickie
Karalność niekarany

Przed sierpniem 1944 pracowałem jako asystent w Szpitalu Wolskim. Po raz pierwszy zetknąłem się z Niemcami 5 sierpnia tego roku, kiedy na teren szpitala wpadł oddział SS i rozkazał, by wszyscy obecni zeszli do hallu, ponieważ szpital ma być spalony.

Dzięki interwencji jednej z pacjentek, która miała specjalne zezwolenie na pozostanie w szpitalu, ja nie wyszedłem ze szpitala razem z chorymi i kolegami lekarzami. Około godz. 18.00 po wejściu do gabinetu dyrektora zobaczyłem trupy dyrektora szpitala dr. Mariana Józefa Piaseckiego, prof. dr. med. Janusza Zeylanda oraz kapelana szpitala Kazimierza Cieczerskiego. Wszyscy trzej leżeli na ziemi, jak stwierdziłem, dostali postrzały w głowę.

Co było przyczyną zastrzelenia, nie mogłem dowiedzieć się.

Nazajutrz stwierdziłem, iż mam w szpitalu 98 najciężej chorych, którzy nie mogli zejść. Zobaczyłem także, iż na ul. Wolskiej przed szpitalem znajduje się około dziesięciu trupów mężczyzn w ubraniach szpitalnych, rozstrzelanych jak sądzę w czasie pędzenia chorych z naszego szpitala do obozu przejściowego, a także trupy osób cywilnych nie znanych mi. Pochowałem zamordowanych: dyrektora, profesora i kapelana i uruchomiłem szpital. Rano 6 sierpnia około godz. 8.00 przybyły dwie instrumentariuszki naszego szpitala, wyłączone z ewakuacji do [obsługi] niemieckiego punktu sanitarnego, który był utworzony w Szpitalu Wolskim.

Około godz. 14.00 przybył do nas postrzelony z egzekucji, która odbyła się 6 sierpnia około 6.00 rano. Postrzelony nazywa się Piotr Dolny, wówczas zamieszkiwał przy ul. Młynarskiej […], obecnie we Włochach. Stwierdziłem u poszkodowanego: tor pocisku, wlot okolica […] kręgów szyjnych, poprzez kości żuchwy, wylot – lewy kącik ust.

Po południu tegoż dnia przybył do mnie zespół lekarzy, pielęgniarek i chorych ze Szpitala Karola i Marii przy ul. Leszno.

Jak mi wiadomo, w czasie wyprowadzania chorych i części personelu ze Szpitala Karola i Marii wywołany został dr Włodzimierz Kmicikiewicz i na oczach wszystkich otrzymał strzał w głowę.

Bliższych szczegółów o wypadkach w Szpitalu Karola i Marii może udzielić dr Tadeusz Hroboni, dr Jan Bogdanowicz i pielęgniarka dyplomowana Wanda […], której adres może wskazać dr Hroboni.

Przez następne dni zająłem się chorymi i pracą administracyjną niemieckiego punktu opatrunkowego, który potem przeniósł się gdzieindziej i nasz szpital został bez jakiejkolwiek opieki, narażony na stałe wizyty […]ego żołdactwa, które uzurpowało sobie prawo robienia przeglądu chorych, grożąc poszczególnym lekarzom zastrzeleniem, o ile chorzy będący w Szpitalu Wolskim nie będą mieć dość często zmienianej bielizny, nie będą odpowiednio karmieni i nie będą dostatecznie czyści.

W dniach 6 i 7 sierpnia magazyny szpitala były doszczętnie rozgrabione przez policję niemiecką. Po tym też okresie (tj. po 24 sierpnia) nastąpił […] najazd wojskowych szabrowników, którzy samochodami zaczęli wywozić mienie szpitalne: rentgen, całe wyposażenie pracowni bakteriologicznej, część instrumentarium chirurgicznego, maszyny do pisania, telefaksy oraz kilka kompletów łóżek szpitalnych itp. W rozmowie jeden z lekarzy niemieckich zaklinał mnie, żebym starał się wywieźć możliwie jak najszybciej osobiste rzeczy, jeśli je mam, gdyż gmach szpitala prędzej czy później ulegnie spaleniu i zostanie zrównany z ziemią, tak jak cała Warszawa.

28 października 1944 roku otrzymałem z policji niemieckiej (Szupo) rozkaz opuszczenia szpitala w ciągu dwóch godzin, mając kierować się do Dworca Zachodniego, skąd mieliśmy być wysłani do obozu przejściowego. W dniu tym miałem 21 ludzi ostatniej załogi szpitalnej. […] wszyscy przedtem już zostali ewakuowani w ciągu października.

Mimo wyraźnego nakazu skierowania się na Dworzec Zachodni wydałem rozkaz zaprzęgnięcia konia do furmanki, zabrania resztki inwentarza żywego i skierowaliśmy się szosą Wolską do filii naszego szpitala w Pszczelinie pod Brwinowem. Przy rogatce zatrzymała nas warta niemiecka, żądając przepustki, której oczywiście nie mieliśmy. Oświadczono nam wówczas, że będziemy rozstrzelani jako plądrownicy. Egzekucja natychmiastowa nie nastąpiła tylko dlatego, że z zaparkowanego przed nami samochodu wywleczono dwóch mężczyzn, których po osobistej rewizji rozstrzelano (strzał w głowę), a jednym ze sprawców był SS-man Berger, który przychodził do Szpitala Wolskiego i poznał w nas ostatnią załogę szpitala.

Spośród Niemców, z którymi się stykałem w tym okresie, a którzy się odznaczyli okrucieństwem, podaję: […]chel, Sztabsarzt, lat około 34, człowiek głupi, zarozumiały, o małej wartości; lekarzom kazał dobijać powstańców w Szpitalu Maltańskim przy ul. Senatorskiej i odmawiał im pomocy lekarskiej.

Dowiedziałem się o tym od pielęgniarki Barbary Warda (zam. ul. Wolska 26 w Szpitalu Wolskim).

Berger, o którym powyżej wspomniałem, nazywany przez wielu Niemców Rote lump, ze względu na swoją krwiożerczość. Cechy charakterystyczne […], piegowaty, sepleniący, lat około 40. Rozstrzeliwał on Polaków bez dochodzenia. Przy mnie, jak powyżej wspomniałem, zastrzelił dwie osoby.

Z masowej egzekucji w dniu [5] sierpnia 1944 roku uszli z życiem: ksiądz prałat Bernard Filipiuk (zam. w Miastkowie, gm. Garwolin); Dąbrowski, pracownik szpitala Wolskiego; oraz Jan Napiórkowski, absolwent medycyny, adres osiągalny przez Szpital Wolski.

Z innej egzekucji masowej znany mi jest […] Bogdan, woźny Szpitala Wolskiego, który ocalał, nadal zatrudniony jest w Szpitalu Wolskim.

Na tym protokół zakończono i odczytano.