JAN PĘKALA

Dnia 28 sierpnia 1947 r. w Radomiu Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Niemieckich w Radomiu, w osobie członka Komisji T. Skulimowskiego, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Jan Pękala
Wiek 34 lata
Imiona rodziców Andrzej i Dorota z Siwaków
Miejsce zamieszkania wieś Edwardów, gm. Skaryszew, pow. radomski
Zajęcie rolnik
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

W czasie okupacji pracowałem w Edwardowie w olejarni Piotra Urbańskiego jako robotnik. W dniu 6 marca 1944 r., gdy przyszedłem do pracy, zastałem w mieszkaniu Urbańskiego czterech partyzantów polskich. Udałem się do pracy i wraz z Wacławem Urbańskim wytłaczałem olej. Około godz. 9.00, względnie godz. 10.00 rano przyjechało trzech policjantów granatowych, a mianowicie: komendant posterunku policji w Skaryszewie Stelmach i policjanci Walczak oraz Porębski. Na widok policji Wacław Urbański uciekł oknem z olejarni. Policjanci zaczęli chodzić po obejściu i przyszli również do olejarni, gdzie komendant pytał o właściciela olejarni. W tym czasie Piotra Urbańskiego nie było w domu, wobec czego policjanci skierowali się w stronę domu. Zdjęli karabiny z pleców i weszli do mieszkania. W mieszkaniu siedzieli na łóżku partyzanci Olejarz i Zabrucki. Policjanci momentalnie skierowali broń i zaczęli strzelać do siedzących, zabijając Olejarza i Zabrucka na miejscu. Strzelali do nich Walczak i Porębski. Ja w tym czasie stałem przed olejarnią, znajdującą się tuż przy domu mieszkalnym i wszystko dobrze widziałem. Po zabiciu tych partyzantów, na huk strzałów z drugiego mieszkania wybiegł brat zabitego Zabrucka i wystrzelił do Walczaka i Porębskiego zabijając ich na miejscu. W tym czasie komendant policji Stelmach rzucił karabin pod okno i uciekł, a czwarty partyzant, którego nazwiska nie znam począł gonić komendanta, lecz go nie złapał. Wtedy dwaj partyzanci pozostali przy życiu załadowali na dwa wozy zwłoki partyzantów i policjantów i odjechali z nimi do lasu. Do mnie zwróciła się Wiktoria Urbańska, aby zetrzeć ślady krwi w mieszkaniu, jednak w obawie przed tym co później może wyniknąć uciekłem do swego domu, gdzie zastałem Wacława Urbańskiego. Gdy mu powiedziałem o tym wszystkim co się stało, Wacław Urbański poszedł do swego domu, a ja uciekłem do wsi Kobylany. W Kobylanach widziałem jadących trzema taksówkami żandarmów niemieckich i policję granatową. Dopiero następnego dnia wróciłem do domu. Wiedziałem już wtedy, że rozstrzelano Urbańskich, Siwców i Gołąbka.

Zeznałem wszystko.