ROMAN SIWIEC

Dnia 28 sierpnia 1947 r. w Radomiu Okręgowa Komisja Badania Zbrodni Niemieckich w Radomiu, w osobie członka Komisji T. Skulimowskiego, przesłuchała niżej wymienionego w charakterze świadka bez przysięgi. Po uprzedzeniu świadka o odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania świadek zeznał, co następuje:


Imię i nazwisko Roman Siwiec
Wiek 35 lata
Imiona rodziców Jan i Helena z Lirowskich
Miejsce zamieszkania Pianka, gm. Skaryszew, pow. radomski
Zajęcie rolnik
Karalność niekarany
Stosunek do stron obcy

W dniu 6 marca 1944 r. przyszło do mnie dwóch granatowych policjantów i kazali mi się udać do Edwardowa, mówiąc, że wzywa mnie żandarmeria niemiecka. Wzywano mnie dlatego, że sołtys Edwardowa był nieobecny, gdyż w tych dniach wyjechał do Krakowa, a żandarmi nie wiedzieli o tym, że ja już przestałem być sołtysem w Wólce Twarogowej. Gdy przybyłem na miejsce widziałem już zabitych Jana Urbańskiego, Wiktorię Urbańską i Józefa Siwca, oraz Józefa Gołąbka, którego ciało znalazłem w rzece w pobliżu wsi Edwardów. Aniela Siwiec jeszcze żyła i przy mnie została zabita przez jednego z żandarmów niemieckich. Żandarmi wydali mi rozkaz, aby wziąć ludzi i pochować zwłoki, co też uczyniłem. Wykopaliśmy dół w ogrodzie i tam wszystkie zwłoki w jednym grobie razem pochowaliśmy.

Nazwisk żandarmów dokonujących tej egzekucji nie znam. Widziałem, jak komendant posterunku policji w Skaryszewie, nazwiska nie znam, stał jeszcze przed zabiciem Anieli Siwiec nad nią z karabinem w ręku. Aniela Siwiec leżała przed domem w błocie. Prosiła przed śmiercią żandarmów, żeby darowali jej życie, bo ma drobne dzieci, jednak bezskutecznie. Wiadomo mi, że Siwcowie mieli dwoje dzieci. Jedno Siwcowa nosiła na rękach, bo jeszcze nie chodziło.

Odczytano.